Życie po życiu
– Patrz! Bandaż mam! – A co się stało? – Palec mi zdechnął.
– Patrz! Bandaż mam! – A co się stało? – Palec mi zdechnął.
Gdyż babcia wyjeżdża na wycieczkę: – A widzieliście franki szwajcarskie? Jak kolorowe papierki wyglądają? Pokazać? – i zanim cokolwiek, pokazuje. Nominał wynosi 200. Oglądamy. Podajemy sobie z rąk do rąk. Kolejka Igi: – Mamo? To są te pieniążki takie słodkie, które się je? Babcia kończy pokaz w sposób taki że natychmiast.
– Bawimy się w „Harry Potter, czarne spodnie i magiczny gorset”! – …okej… – A ty będziesz tym chłopakiem, co się boi pająków… Jak on miał na imię… Wiem! Będziesz Romem!
– Iga? Chcesz herbatki? – Nie, dziękuję. Piłam już wczoraj.
Nastąpiła fascynacja literami. I próby składaniem ich w wyrazy. I książeczka jest taka, że są różne obrazki, a pod spodem napisy. Zasłaniamy ręką zwierzątki, a Iga odczytuje wyraz pod spodem. – Hipopotam. – Podglądałaś? – Nieprawda! Ja niczego nie podejrzewam!
Poranek. Dzień wolny, więc teoretyczna możliwość się wylegiwania istnieje. Bardzo teoretyczna. – Tato! Bo Antek mnie drapie paznokciami od nóg!
– Zaton! Zastrasz Antka!
– Odłóż już ten zeszyt i idziemy myć zęby. – To nie jest zeszyt! – Tylko? – To jest książka. Tylko jeszcze nienapisana.
– Mamo, Mamo!!!!MAMOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!RATUNKU!!!!!! Wpada do kuchni, głowa uwięziona w różowej kiecce. – Pomóż mi!!!! Pomagam. Stoi chudzina, świeci klatą i z obrażoną miną mówi: – Ta sukienka jest nieludzka.
Antek pechowo zasnął przed obiadem. Mamy skrupuły, ale jeść trzeba. Talerze wjeżdżają na stół. Synu podnosi głowę. Iga: – Oho! Jedzenie wyczuł!