Tradycyjna linia oporu
Nad kolorowanką: – Co tu jest napisane? – Ozdób drzewo w taki sposób, aby przedstawiało Twoją ulubioną porę roku. – Aha! – No to start. – Ale już gotowe. – Jak to? – Bo ja najbardziej lubię zimę.
Nad kolorowanką: – Co tu jest napisane? – Ozdób drzewo w taki sposób, aby przedstawiało Twoją ulubioną porę roku. – Aha! – No to start. – Ale już gotowe. – Jak to? – Bo ja najbardziej lubię zimę.
Dwa tygodnie temu kotu naszemu powszedniemu amputowano nogę. Zdarza się. – Muszę jutro iść do weterynarza ze Stefanem. Pójdziesz ze mną? – Nie. A po co? – Żeby mu szwy zdjęli. – Aha. Myślałam, że mu teraz obetną głowę… – chwila ciszy – I pozostałe nogi… Hy hy…
ZOO. – Chodż jeszcze w tamtą stronę. Zobaczymy ptaki drapieżne. – A one drapią?
– Oddaj mi te kredki! Ty… ty… ty kradzieżu!
Jest poranek wakacyjny. Się wałkonienie zaraz po przebudzeniu. Antek lata bez jakiegokolwiek okrycia wierzchniego. Czyli „na goło”. Iga poleguje na materacu. I nagle ten spokój poranny rozrywa przeszywający krzyk tejże: – Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – i w płacz niemal. – Co się tam dzieje?! – Bo Antek mi pokazał dupę!!!
Próbuje się uczyć czytać. I pisać. Bez ciśnienia. Elementarz Falskiego. Walczy z literką „k”. Bo „kot”. Krzywo jej to wychodzi, więc się wkurza: – No nie udaje mi się to „k”. Takie jest cały czas „skrzywdzone”!
– Babciu! Już możesz szukać! – Dobra, szukam! – Tylko nie zaglądaj za drzwi koło szafy!!!
Wracamy od Przyja-Ciela. Plecak, torba, pies. Iga kupca na przystanku, ogląda mrówki. WTEM. Nadjeżdża autobus, rozlega się ryk. Z czerwonym, wyprężonym palcem wskazującym, zasmarkana, przytula się, kiedy próbuję opanować rozpięty plecak. MRÓWKI GRYZĄ, GDYBY KTOŚ NIE WIEDZIAŁ. Boleśnie. Zastyga z nosem w gorsie. – Mamo? Opuszczamy już to przeklęte miejsce? Niezwłocznie. Zaraz po skasowaniu … [Read more…]
Wybrałyśmy się na wakacje na działkę do Przyja-Ciela. Znaczy, do domiszcza, który mieści się na terenie ogródków działkowych- gmina Dąbrowa G., dzielnica Antoniów. Wakacje to chyba za duże słowo (ale kilmat nieziemski), bo dwie noce i trzy dni, to nie wiem….Ale pojechałyśmy. Babskie spotkania. Iga w swoim żywiole. Bo i huśtawka, i basenik ogróklowy, … [Read more…]
Rozsypały się jej żelki. Sprząta. Zbiera po jednym. I mruczy: – Jak Kopciuszek…