Zawsze (no, dobra – prawie) ma do szkoły bułkę z szynką i ogórkiem kiszonym. Albo z serem. I ogórkiem kiszonym. Aż do wyrzygania. Gdyż uwielbia.
Wymyślił, że – dla odmiany – by chciał coś innego.
Wraca.
– Zrób mi kanapkę z szynką, błagam!
– Dobrze, aż tak głodny jesteś?
– Nie… Bo jak dzisiaj patrzyłem na kanapki innych, a wszyscy prawie mieli z szynką i serem, a ja miałem z jakąś czekoladą, to błagałem inne dzieci o gryza.