W piątek jest w przedszkolu bal karnawałowy. Antek nie idzie, bo „nie lubi, jak mu ten facet w przebraniu mówi, co ma robić i że teraz na przykład skaczemy, a teraz tańczymy w kółko”. Tak się składa, że Robert ma wolne, więc jest taka możliwość.
Ojciec:
– Ale ja stawiam warunek… Chcę, żebyś sobie pospał [czyt. „żebym ja sobie pospał”] i nie chcę, żebyś wcześnie wstawał…
– Czyli mogę spać do której chcę?
– Tak.
– Czyli nawet do tej, do której ty nie chcesz…