…nigdy nie lubiłem przysłowia o złym ptaku, co własne gniazdo kala. albo go nie rozumiem albo nie jest ono jednak mądrością. narodu. albo – co najbardziej prawdopodobne – zapominamy o Norwidzie, który pisał „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, / Czy ten, co mówić o tem nie pozwala?”.
…pierwsze pytanie pojawia się przy próbie określenia, co tak naprawdę jest gniazdem? bo ja rozumiem, że przysłowie rozumiem, że oczywiście ojczyzna, rodzina, środowisko.
…no i problem jest. bo na dobrą sprawę i ojczyznę, i rodzinę, i środowisko (np. pracy) tworzą przypadkowi ludzie. czasami mamy szczęście i ich lubimy, przyjaźnimy się, a czasami mamy pecha i najzwyczajniej na świecie będą nam obcy zawsze i wszędzie.
…zawsze miałem takie mieszane uczucia z różnymi swoimi wujkami. że na przykład jechaliśmy gdzieś na wakacje, poznawałem dalekiego kuzyna czy kuzynkę mojej mamy/taty i nagle się ode mnie wymagało, że mam go lubić, szanować czy kochać. „powiedz – kochasz wujka?”, „kocham”. bezsens…
..druga sprawa to „kalanie”. bo czy chodzi tu o to, że swoim zachowaniem uwłaczam, obrażam, szkodzę gniazdu? czy że krytykuję to, co się w gnieździe dzieje? bo nie wiem…
…przejdźmy jednak do ad rem (jak mawia jeden pan spod sklepu):
…mam takie szczęście, że pracuję z ludźmi, których najzwyczajniej lubię. część z nich jest moimi przyjaciółmi, część pewnie tylko znajomymi… …nie ma chyba tak, że kogoś nie lubię. zresztą bardzo lubię lubić ludzi. to jest fajne. najzwyczajniej i po prostu.
…nie znaczy to jednak, że identyfikuję się w stu procentach z tak zwanym „środowiskiem”.
…no więc raczej się nie identyfikuję i zdarza mi się kalać gniazdo. a myślę raczej o drugim rozumieniu.
…nie darzę szacunkiem wszystkich nauczycieli. nie uważam, że jest to (jako całość) środowisko wyjątkowe.
…mały przykład:
…wczoraj byliśmy w kinie. kilka szkół, a raczej kilka klas z różnych szkół. przed filmem twórca wprowadzał widzów w krótką historię powstania filmu, otoczkę temu towarzyszącą, rozjaśnił kilka historycznych faktów.
…i nie słuchały go tylko trzy osoby. konkretniej? trzy panie opiekunki.
…siedziały z tyłu i najzwyczajniej na świecie nawijały bez ustanku. nie, nie nawijały – napierdalały (adaś miauczyński powiedziałby, że „jak kury”). …i ja jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że guzik je obchodził film. że przyszły tam tylko dlatego, że pewnie ktoś im kazał. albo chciały zapunktować. albo nie chciało się im siedzieć w szkole. ale.. …no litości!
…o kim ten jeden, mały i mizerny przykład (wycinek) świadczy? o młodzieży? że źle wychowana, chamska, nie potrafi się zachować itede? czy o wychowawcach i autorytetach. o losie!
…nie mienię się być mistrzem świata we wszystkim. nie jestem, nigdy nie byłem i nie będę autorytetem. za mały na to jestem. ale myślę też sobie, że, „gniazdo” nie może w żaden sposób ograniczać mojego (o)sądu.
…przecież nie kocham wujka/cioci, bo wiem o nim/niej tylko, że jest moim wujkiem/ciocią, a wmawia mi się, że jest inaczej, bo najważniejsza jest rodzina.
…przecież, czy jeśli uważam swoją babcię, za złego człowieka, muszę ją lubić? czy muszę zawsze i bezwlędnie postępować zgodnie z zaleceniem „matka jest tylko jedna”, a „ojciec to zawsze ojciec”?
…czy mam udawać, że nie istnieją i tacy nauczyciele, którzy nie powinni pracować w szkole? którzy robią to tylko dlatego, że nie mają innej możliwości? a tak naprawdę nie lubią ani swojej pracy, ani dzieci, a najczęściej to nie lubią ludzi. a (z całym szacunkiem) to nie jest praca w fabryce nakrętek, której mogę szczerze nienawidzić i cieszyć się każdą chwilą, kiedy tylko jestem poza.
…nie lubię sformułowania „solidarność zawodowa” i przysłowia o ptaku. bo, rozumiane literalnie, próbują mnie ograniczyć, odbierają możliwość skrytykowania kogoś, kto z różnych (często przypadkowych) względów tworzy nasze środowisko, propagują „świętokrówstwo”.
…zdarzają się źli i głupi nauczyciele. źli i głupi krewni. źli i głupi ludzie po prostu. niemówienie o tym tylko dlatego, że „gniazdo”, kojarzy mi się z hipokryzją.
…idę z psem. on nie udaje…