No więc nastąpiło to pytanie.
– Tato, co to jest łechtaczka?
Po moim odruchowym „niech ci mama wytłumaczy” oraz serii zapytań, czy naprawdę uważa, że jest mu ta wiedza aktualnie niezbędnie potrzebna, Ola wyciąga jakieś atlasy, tłumaczy, pokazuje rysunki i następuje ogólne wyjaśnianie.
A potem nic się nie dzieje, aż do wieczora, kiedy z pokoju dobiega głos:
– I po co ja o to pytałem? Nie zasnę teraz. Wszędzie widzę te łechtaczki…