Ponieważ Rzecznik Praw Dziecka zaapelował do Nauczycieli, aby mieli na względzie pandemię i podnieśli Uczniom oceny na koniec roku, to ja bardzo krótko wtrącam swoje trzy grosze i kijek w mrowisko.
Dyskusja, która rozpętała się po tej wypowiedzi na różnych forach, jest, moim zdaniem, bezsensowna, co wynika z błędu u samych jej podstaw…
Gdyby celem szkoły nie były oceny (co aktualnie widać jak na dłoni), a zdobywanie wiedzy i umiejętności – sprawy i problemu w ogóle by nie było.
Tymczasem jednak strony zainteresowane zupełnie niepotrzebnie się nakręcają. Rodzice Uczniów, Uczniowie siebie nawzajem, Nauczyciele stawiają czynny opór i tak się koło zamyka…
Jakby to rzeczywiście miało jakiekolwiek znaczenie i bezpośredni wpływ na losy świata albo chociaż kraju. Jakiegokolwiek.
A przecież – jak mówi stary przebój – „piątki i szóstki skrzydlate [to] prezent dla mamy i taty”.
Apeluję o spokój…
Bo jeśli chodzi tu tylko o zniżkę na elektronikę w markecie albo piniondze od Babci za pasek – szkoły są do zaorania…
„Dziękuję, dobranoc.”