Wyścigani mimo woli

Są ludzie, którzy lubią się ścigać. I to jest super. Bo ludzie, na szczęście, są różni. I to jest jeszcze suprzejsze. Jednych wyścig nakręca i motywuje, a innych…

…też nakręca i motywuje, ale spala tak bardzo, że nie jest dla nich. To ja. Podjąłem kiedyś tak głupią decyzję, jaką był start w wyborach samorządowych i tak się zapędziłem i skupiłem na tym wyścigu, że, kiedy się już skończył, byłem strzępkiem nerwów, a przede wszystkim zorientowałem się, że przez te dwa czy trzy miesiące nie zauważałem niczego poza nim. A przecież świat się toczył wtedy i ominęła mnie pewnie masa ciekawych rzeczy…

Pewnie część z Was (pozdrawiam wszystkich Samorządowców) obruszyła się na sformułowanie „głupia decyzja”. Powiem więc to jeszcze raz – była to jedna z najgłupszych decyzji w MOIM życiu. Moim. Nie mówię, że startowanie w wyborach jest czymś złym i głupim. Mówię, że w moim przypadku tak było. I że więcej się to nie powtórzy. Bo wyścigi nie są dla mnie. Wykańczają mnie i spalają. Świadomie zatem podejmuję decyzję… …bo nie chce mi się pocić nie wiadomo po co…

Problem z wyścigami szkolnymi ma się jednak i niestety nieco inaczej. Tutaj bowiem nikt nie pyta, czy chcesz w nich brać udział. Kibice i trenerzy zapisali Cię na listę startową, kiedy byłeś tego zupełnie nieświadomy. A teraz tylko w różny sposób dopingują Cię i trenują, nadal nie pytając, jak się z tym czujesz i czy Ci się to podoba.

Bo akcja wygląda tak, że masz 6 czy 7 lat, kończysz sobie przedszkole, gdzie było raczej fajnie, bo była Pani Asia i Pani Ania, dużo się bawiliście, śpiewaliście piosenki i kiedy było ciepło, to wychodziliście na dwór. Chociaż nie zdawałeś sobie z tego sprawy, bardzo dużo się tam nauczyłeś. No, ale jesteś już przecież duży i najwyższa pora iść do szkoły. Jarasz się przecież. Będzie czad. Będziesz miał plecak, nowych kolegów, panią i klasę. I przede wszystkim będzie fajnie, bo będziesz się uczył nowych rzeczy.

No i jest fajnie. Przynajmniej na początku. Bo wszystko jest nowe i jesteś ciekawy. Tyle tylko, że potem dzieją się dwie rzeczy – po pierwsze jak już usiadłeś w tej ławce, tak będziesz w niej siedział przez najbliższe 8, a wręcz 12 lat, po drugie zaś wszyscy naokoło chcą, żebyś był najlepszy w tej grze.

Rodzice, Nauczyciele, Dziadkowie, Samorządy… i inni… …pokazują Ci różne marchewki – świadectwa z paskami (z których jedyny pożytek jest taki, że będziesz mógł ich użyć za kilka lat trenując swoje dzieci), stypendia naukowe (co tak właściwie nagradzają – wybitne osiągnięcia, typu wygrane konkursy i olimpiady, specjalizacje w danych dziedzinach, czy znowu wysoką średnią ze WSZYSTKIEGO), punkty z zachowania (jak będziesz brał udział w działaniach charytatywnych, dostaniesz nagrodę). Oczywiście najważniejszą nagrodą jest dostanie się do kolejnej szkoły, czyli kolejnego – jeszcze ostrzejszego etapu.

Oprócz marchewek jest oczywiście spory zestaw kijków, straszaków i opluwań („nie zdasz!”, „będziesz głąbem do końca życia!”, „nic nie osiągniesz!”, „głupi jesteś, byłeś i będziesz!”).

Nasz przekaz dnia (codziennie i nieustająco) jest prosty – przestańmy się wszyscy nawzajem okłamywać! To jest droga donikąd!

Nie mówimy, że każda rywalizacja jest bez sensu i jest zła (postęp tak wiele jej zawdzięcza, nie ma o czym gadać, pamiętacie Teslę i Edisona?). Mówimy, że nie ma nią miejsca w szkole, a już na pewno nie w takim wymiarze, jak wszyscy obserwujemy to dzisiaj. Przede wszystkim zaś, że nie wolno nam jej sztucznie napędzać i nakręcać. Bo nasze dzieci coraz bardziej się gubią i nie wiedzą, z kim rywalizują, a przede wszystkim – dlaczego? Bo niczemu dobremu ona nie służy. Bo nie uczy nas choćby tych kompetencji, które w XXI wieku uznaje się za najważniejsze.

Czyli kreatywności i umiejętności współpracy/pracy w grupie. To ludziom w nie wyposażonym będzie łatwiej znaleźć w przyszłości satysfakcjonującą ich pracę. To oni będą poszukiwanymi pracownikami.

I trzeba to z całą mocą podkreślić – szkolny wyścig żadnej z tych kompetencji nie kształci i nie rozwija…

Robert

(c.d.n)

#dziecinstwotoniewyscigi #dzieciństwotoniewyścigi

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *