Koleżanka, której pokazałem przed chwilą ten tekst, powiedziała, że mnie podziwia, że mi się jeszcze chce… No więc mi się nie chce. Zwłaszcza, że nic nowego pewnie nie napiszę… Ale inaczej nie umiem… Gdyż przeczytałem właśnie kolejną serię lamentów i biadoleń oraz wskazówek i recept.
Biadolenia dotyczyły faktu, że – o mój boże, tragedyja, jadą czterej jeźdźcy, jadą! – może się tak wydarzyć, że uczniowie nie przystąpią do egzaminów w terminie.
Wskazówki podpowiadały, że najlepiej by było, żeby nauczyciele strajkowali w wakacje…
Tej drugiej kwestii komentować nie będę, bo śmieszne to jest na maksa. Zaproponujcie górnikom, pielęgniarkom, wszelkim innym grupom społecznym, żeby strajkowały w czasie urlopów albo w weekendy. Chciałbym zobaczyć i usłyszeć reakcje.
I poznać skutki…
W tym wypadku to na jedno w sumie wychodzi…
Szanowni Rodzice…
Nikt nie chce krzywdy Waszym Dzieciom zrobić.
Jeśli robi to na co dzień; jeśli jest nauczycielem kiepskim, notorycznie wrzeszczącym, nieuczącym myślenia, człowiekiem podłym i niesprawiedliwym, szkodnikiem pozbawionym empatii, nieznoszącym ludzi i swojej pracy – interweniujcie na bieżąco. U dyrektorów, w kuratoriach, urzędach… Nie ma miejsca dla świętych krów… Mówcie, róbcie, działajcie… Nie psioczcie tylko bezproduktywnie między sobą, ale zmieniajcie Wasze szkoły i wpływajcie na nie. Cały czas.
Bo są Wasze.
I Waszych dzieci.
Nikogo więcej…
Nie wzbraniajcie jednak innym ludziom możliwości opowiedzenia o swojej sytuacji. Nie odmawiajcie im prawa do sprzeciwu wobec warunków pracy. Możecie jej nie cenić, Wasze prawo. Może Wam się nie podobać to, w jaki sposób nauczyciele pracują… Jak funkcjonują szkoły… Mnie też mnóstwo rzeczy się w tej materii nie podoba… Interweniujcie… Błagam… Czekam na Was przez okrągły rok… Powiedzcie mi, co robię źle i nie tak… Co mam robić inaczej… Komunikujmy się…
Opowieści o wielkiej narodowej tragedii, wynikającej z faktu, że nie odbędzie się jakiś tam egzamin, to naprawdę gruba przesada. Szanowni i Drodzy, świat się nie zawali, jeśli egzamin odbędzie się w innym terminie. To nie koniec świata. Nie poleje się z tego powodu krew. Odbędzie się w innym czasie… Tyle…
No a poza tym – przecież różni ministrowie obiecali, że się odbędzie, więc o kruszyć kopie. Przecież politycy i telewizor nie kłamią. Można im zaufać… Luz…
Gdyby jednak się „pomylili”… …nie martwcie się, naprawdę. Wasze Dzieci napiszą w innym terminie. Przede wszystkim zaś pamiętajcie, że NICZEMU ten egzamin nie służy i NICZEGO nie sprawdza.
No i jeszcze jedno – kiedy likwidowano gimnazja mówiono między innymi o tym, że jednym z wielu tej likwidacji powodów jest zniwelowanie stresu z egzaminem związanego. Tymczasem wciąż trąbi się o tym, jakie to jest ważne i najważniejsze. I jak to nauczyciele działają na szkodę dzieci. Widzicie tu jakąkolwiek konsekwencję?
Drogie Koleżanki i Koledzy Nauczyciele…
Jak wiadomo – byłem przeciwnikiem tego strajku, ale (o czym pisałem w poprzednich odcinkach) zdanie zmieniłem.
Powodowany między innymi tym wszystkim, co w mediach o naszym środowisku, a więc także o mnie napisano/powiedziano. Choć osobiście w nosie mam podwyżkę. Może nie mam zbyt wygórowanych wymagań, ale mi starcza. Czego nie mogę powiedzieć o mojej koleżance, która w ubiegłym roku rozpoczęła pracę, ale nie wiem, czy zaraz jej nie rzuci (mimo, że jest świetnym fachowcem, a młodzież ją uwielbia), bo wczoraj miała na koncie 40 groszy do końca miesiąca.
Nie wyrażam jednak zgody, aby mnie opluwano. Bo naprawdę się staram i nie wydaje mi się, abym wypadł sroce spod ogona…
Zdecydowana większość szkół, w których przeprowadzono referenda, do strajku przystępuje. To dlatego tak bardzo nas się teraz szkaluje i atakuje we wszelkich mediach. Albo próbuje wzbudzić poczucie winy… I wiem, że krew się w Was gotuje.
Ale nie jest to czas, żeby się teraz zastanawiać i roztrząsać – „to co robimy?”. Bo niby szkoła przystępuje, ale „sama nie wiem, co zrobić?”. Bo misja… Albo – „musimy poważnie porozmawiać o strajku”. Nie, kurwa, nie musimy. Ten czas minął i jeżeli rząd nie ustąpi, a Wy – deklarując wcześniej co innego – karnie stawicie się za dwa tygodnie w pracy – okażecie się zwykłymi cipciusiami.
I nie będziecie już wtedy zasługiwać nawet na resztki szacunku. Niczyjego…
Naprawdę chcecie sami założyć sobie na głowę kosz na śmieci? Gratulacje…
W ubiegłym wieku ludzie w obronie swoich praw i walki o szacunek przelewali krew i tracili życie. Byli zamykani w więzieniach. Nie, nie śmiem się nawet porównywać… Zwracam tylko uwagę, że dziś nic takiego nam przecież nie grozi. Nie wjadą czołgi i nikt nie będzie pacyfikował szkół… Nikt nas nawet nie może z tego tytułu zwolnić… Strajk jest legalny… Naprawdę nie ma się czego bać.
A postawa obywatelska i dawanie przykładu nie oznacza potakiwania główką i kulenia ogonka… Myślę sobie, że jest wręcz przeciwnie… Mówię o – uwaga, będą patetyczne wyrazy – idealizmie, nonkonformizmie, odwadze, poczuciu wspólnoty…
Jeśli nic się bowiem nie zmieni, za dwa tygodnie Rodzice i Dzieci powinni zastać zamknięte szkolne drzwi. Być może do części z nich dopiero wtedy dotrze, że szkoła i nasza praca są ważne. Że ktoś się ich dziećmi kilka godzin dziennie opiekuje i czegoś próbuje je nauczyć.
No i że inny ktoś tu społeczeństwo zwyczajnie kiwa…
Drodzy Uczniowie…
Nie, nie zapomniałem o Was…
Nigdy nie zapominam i Zawsze jesteście w tym całym równaniu dla mnie Najważniejsi…
Myślę po prostu, że właśnie Wy rozumiecie w tym wszystkim najwięcej i na największą empatię i zrozumienie nauczyciele mogą dziś z Waszej strony liczyć… I dlatego napiszę tylko, że dziękuję…
ewe
Taki strajk pokazuje, że problem zarobków w szkolnictwie to nie jest tylko problem tych zarabiających. To problem nas wszystkich. To dotyczy całej budżetówki. Dobrze opłacony urzędnik, nauczyciel będzie się jeszcze bardziej starał być dobrym pracownikiem. Skutek? Nasze dzieci będą miały lepszych nauczycieli. Miliony ludzi Was wspiera! Ciagnijcie to do końca