Najnowszy wróg publiczny

Jakiś czas temu powiedziałem, że będę łamistrajkiem, bo nie podoba mi się, iż nauczyciele się jednoczą, gdy chodzi im o kasę, a kiedy chodziło o likwidację gimnazjów, wymachiwali tylko chorągiewkami…
Zmieniłem jednak zdanie i strajk popieram. Doprowadziło do tego kilka czynników, o których postaram się (bardzo krótko, bo długich tekstów nikt nie czyta) wypowiedzieć.
Po pierwsze nie chcę stawać na drodze tym, którzy chcą do strajku przystąpić. Żeby to się stało, w szkołach musi zostać przeprowadzone referendum, którego wynik musi wynieść bodajże ponad 50% za. Więc będę „za” także dla nich…
Nie mówię, że mi się przelewa i w dupie ma te pieniądze, bo to nieprawda. Starcza mi do pierwszego, nie płaczę i nie jęczę, ale na przykład, kiedy chcę wysłać dziecko na wycieczkę, muszę brać pożyczkę. Wiem też, że inni (na przykład ci, którzy rozpoczynają pracę w szkole) mają zdecydowanie ode mnie gorzej…
 
Najbardziej jednak do białej gorączki doprowadza to, co się teraz z nauczycieli chce zrobić.
Jeden facet mówi, że nikt nie nakazuje mi życia w celibacie i mogę sobie narobić dzieci, ile wlezie i pobierać z tego tytułu różne gratyfikacje. Inny znany mówi, że jestem totalną opozycją. Wicepremier opowiada, że strajk nauczycieli jest napędzaną politycznie awanturą i grą opozycji, która czepia się wszystkiego, co tylko możliwe. Pojawiają się zdjęcia przewodniczącego związku zawodowego w towarzystwie (ha ha ha) lidera partii opozycyjnej. Pojawiają się informacje, że tenże związek (nie, nie należę…) ponad pół wieku temu płakał nad śmiercią Stalina. I się nie odciął…
Pani minister mówi, że głęboko wierzy w nauczycielską odpowiedzialność i że różne egzaminy na pewno się odbędą. No i jakoś mi się nie wydaje, żeby wspierała tych, których wspierać powinna…
I tak dalej…
 
Generalnie rzecz ujmując – szczuje się na mnie inne grupy społeczne…
Za ponad sześćdziesiąt tysi zorganizowano akcję DEZINFORMACYJNĄ, w której podawano fałszywe informacje dotyczące naszych zarobków…
Bo przecież nie mamy swojego rozumu, bo nie wiemy, jak sprawa wygląda z bliska, bo wszystko jest cacy oraz super.
 
No więc, Szanowni Państwo, wcale nie jest! Deforma oświaty rozpierdzieliła wszystko w drobny mak.
Wiele już na ten temat powiedziano i jest to sprawa na kilka kolejnych tekstów i wyliczeń, więc w jeszcze większym skrócie powiem, że – jeśli komuś się wydawało, iż likwidacja gimnazjów zlikwiduje szkolne problemy, to bardzo grubo się pomylił! Ale to tak naprawdę bardzo… Śmiem wręcz twierdzić, że tylko je uwypukliła, nasiliła i zwielokrotniła. Jest źle.
Popatrzcie na bałagan, kumulacje roczników i panikę z tym związaną, pracę na zmiany albo to, co dzieje się w klasach siódmych i ósmych.
 
Najbardziej jednak obraża mnie fakt, że polski rząd za moje pieniądze próbuje z nauczycieli zrobić wrogów całego narodu. Podobnie jak wcześniej robił to z sędziami, pielęgniarkami i niepełnosprawnymi. Z policjantami im się chyba tylko nie udało.
Nie jesteśmy nimi (wrogami, znaczy się)!
Pracujemy. Staramy się, dbamy o wykształcenie dzieci i młodzieży. Skutki, oczywiście, bywają różne, tak jak różne jest nasze do pracy podejście. Nie mogę przecież powiedzieć, że wszyscy jesteśmy super. Są źli kierowcy, źli policjanci, źli lekarze, źli sędziowie. Są źli nauczyciele (być może i ja lokuję się w tej grupie, nie wiem).
W większości jednak, mam nadzieję, wypełniamy swoje zadania godnie i z poświęceniem. I chcemy też, aby w ten sposób nas traktowano. Jeśli robimy coś źle – mamy nad sobą dyrektorów, organy prowadzące i sprawujące kontrole, rodziców. Niech wyciągają w stosunku do nas konsekwencje, niech formułują wnioski…
Nie może być jednak tak, że – kiedy upominamy się o swoje prawa i zarobki – politycy próbują nas ośmieszyć i zmieszać z błotem. Jesteśmy takimi samymi obywatelami, jak górnicy i przedsiębiorcy.
Tymczasem mówi się, że nie myślimy o uczniach, o dzieciach. Bardzo to jest krzywdzące i niesprawiedliwe. Otóż – myślimy.
Nie możemy jednak znowu pojechać sobie na protest do Warszawy i pokrzyczeć pod ministerstwem, bo tylko zamkną okna i zwyczajnie kolejny raz nas wtedy zlekceważą. Jedyną możliwą formą strajku jest strajk w czasie egzaminów, matur i tak dalej. Zobaczcie zresztą, że to skutkuje. Choćby w taki sposób, że się tego boją. Z tego wynikają przecież te wszystkie powyższe wypowiedzi i próby szczucia na nauczycieli innych grup społecznych.
Bo kto nie z partią, ten przeciwko niej.
 
Dlatego będę głosował za przystąpieniem do strajku i mam nadzieję, że do niego dojdzie. Że ktoś się wreszcie zacznie z nami w tym kraju liczyć. Jeśli do niego nie doprowadzimy, zawsze będą nas traktować jak gówno. „Pokrzyczą, popsioczą między sobą, a są zbyt małymi cipciusiami, żeby zrobić coś więcej.” Może najwyższa pora podnieść głowę i pokazać, że wiele rzeczy (w tym nasze w czasach rozdawnictwa zarobki) nam się nie podoba i że nie wypadliśmy sroce spod ogona?
 
Bardzo Was wszystkich proszę – spróbujcie nas zrozumieć…

4 komentarze

  1. Agnieszka

    Ehh…
    Oczy i uszy krwawią podczas obserwacji i nasluchiwania tych wszystkich nierównych walk z systemem.
    Wiele rzeczy wydaje się tak oczywistych, ale jak widać nie dla wszystkich. I ta niemoc chyba jest najgorsza…
    Trzymam kciuki za strajk, trzeba strajkowac i krzyczeć bo jak tego nie będziemy robic, to ta sodoma i gomora będzie trwać w najlepsze. Ktoś ich musi zatrzymać

  2. Overek

    Dobry wieczór,
    1.Nadal mam nadzieje na kompromis, wierząc w odpowiedzialność obu stron sporu
    2. Prawo do strajku wywalczyli ludzie w latach 70 i 80 ryzykując bardzo wiele – prawo to jest zagwarntowane w obowiązującym prawie
    3. Mam 1 Proste pytanie – rozejm/ strajk zakończy się tak jak chcą strajkujący – co z tego wyniknie dla uczniów?
    A także
    – czy uczniowie zostaną jakoś przygotowani na wypadek gdyby strajk trwał długo?
    – czy zamierza Pan uczniom po strajku wytłumaczyć cała ta niezręczna i trudna sytuacje?
    Rodzice zapewne będą rozmawiać z młodzieżą. Ale nauczyciel …. z innej perspektywy patrzy , zwłaszcza gdy jest rodzicem.

  3. Nauczyciel

    Strajkowałam, kiedy chciano zlikwidować ginnazjum. I nie dlatego, że w nim pracuję. Dlatego, że uważałam to za zły pomysł. Nadal tak myślę. Bolało mnie niezmiernie, że koleżanki z podstawówki obok nie strajkowały. Żadna. Teraz płaczą, bo młodzież trudna, bo sobie z nimi nie radzą, bo podstawa przeładowana. Dzisiaj też słyszę od tych samych Pań , że my nauczyciele z gimnazjum mamy pracę kosztem ich godzin (uzupełniamy tam etaty), bo 8 klasy są teraz z sp, więc godziny powinny być rozdzielone na nich. Do tego doprowadziła reforma, do skłócenia nas, nauczycieli.
    Teraz też będe strajkować, mam nadzieję, że większość z nas zrobi podobnie. Bo nie jestem śmieciem, żeby rząd mnie tak traktował. Mam dość nazywania mnie nierobem, stwierdzeń jak sie nie podoba idźcie do biedronki. W jakim my żyjemy świecie?
    Moi uczniowie wiedzą dlaczego i po co strajkujemy. W większości nas popierają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *