Burzą amfiteatr w Ząbkowicach! Przenoszą antykwariat! Nikt nie bywa na 3-go Maja, bo same banki! Zlikwidowali kino Ars! Wyburzono Bajkę! Czemu upadł sklep Remix? No i przede wszystkim – gdzie są zapiekanki z serem i pieczarkami? Oburzenie i panika! Że jakim prawem, dlaczego nikt nie pyta nas o zdanie i co teraz z nami będzie? „A gdzie ja się, biedniuteńki, podzieję?!”
Zastrzegam, że nie znam dokładnych historii ani aktywności wszystkich tych „obiektów”. Nie wiem, jak i na jakich zasadach funkcjonował ząbkowicki amfiteatr (nie moje rewiry, albo czasy… …albo jedno i drugie). W Ząbkowicach byłem w sumie na jednym koncercie (i raz w kinie Uciecha; „Kaczor Howard”, wagary). Grał Tymon i Transistors (na dworze, przed domem kultury), więc nie była to muzyka środka i musieliśmy się ewakuować, a za autobusem poleciały kamienie. Niemniej jednak nie wydaje mi się, żeby dzisiaj był on (amfiteatr) elementem kulturotwórczym, przepraszam. Tak, 35 lat temu były tam organizowane zabawy taneczne i grały najmodniejsze zespoły, ale – tak z ręką na sercu – chodzilibyście dzisiaj? Swoją drogą i na marginesie lubię wszelkie komisje kultury przy urzędach miast, czy w sejmikach i wykształcenie zasiadających w nich ludzi, które z kulturą najczęściej naprawdę niewiele ma wspólnego i o kulturze decyduje na przykład Pani Krysia (prawnik) i Pan Bogdan (informatyk, społecznik).
Z wymienionych wyżej przybytków korzystałem z mniejszą lub większą częstotliwością. I – tak! – tęsknię za smakiem TEJ zapiekanki i TEGO keczupu, fajnie było w Bajce wyłożonej wytłoczkami od jajek, pięknie psykały puszki na premierze drugiej części „Władcy Pierścieni” w Arsie, uwielbiałem zapach tego Antykwariatu i kupowane po 7 złotych książki z serii „Biblioteki Narodowej”. Nie będę jednak protestował i narzekał przeciwko ich przenoszeniu, zanikaniu, czy wyburzaniu z bardzo prostej przyczyny. Jeśli mogę kogoś obarczyć odpowiedzialnością, to jedynie siebie. A właściwie to nas, bo przecież nie jestem w moich działaniach odosobniony. To my zabiliśmy kino Ars, bo przestaliśmy do niego chodzić, zachłystując się multipleksami. To my przestaliśmy kupować płyty i kasety, bo pojawił się format MP3 i… …wiadomo, co było dalej… Wreszcie to my przestaliśmy (może nie do końca, ale jednak nie w tej mierze, co dawniej) korzystać z usług antykwariatu, bo wszystko, możemy kupić na wszelkich portalach aukcyjnych. Niedrogo. Z dostawą do domu.
I – tak! – to będzie kolejny truizm: gdyby nie centrum handlowe w centrum miasta (też mi się ten pomysł nie podoba i nigdy nie podobał, bo centra handlowe, jak tłumaczył mi kiedyś jeden bardzo mądry Przemek, z którym protestowaliśmy przeciwko budowie ALDI, powinny być umiejscowione raczej na miast obrzeżach, a już na pewno nie w centrum), gdyby nie internet, gdyby nie transformacja i dziki kapitalizm, gdyby nie… …gdyby, gdyby, gdyby…
„Wprawdzie horyzonty tu nie najszersze, marne gusta / Ale gdzie tak pięknie potrafią przypuszczać? / Gdzie takie dzikie tłumy drogą fantazji szłyby? /Cały mój kraj zamknięty w „gdyby” – rapuje Łona. „Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka / Gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka / Gdyby to najczęstsze słowo polskie / Gdyby mama miała fiuta, to by była ojcem” – wtóruje mu Kazik. No nie jest to wszystko prawdą? Gdybamy i przypuszczamy bez przerwy, podczas gdy jest to zwykłe przerzucanie winy na kogoś innego. Bo przecież to/nie/my.
A przecież, owszem, multipleks zaoferował nam wygodniejsze fotele, większy wybór filmów (stare kina dysponowały tylko jedną salą) i popcorny wszystkich smaków, ale nikogo nie zmuszał i nie zwoził autobusami na seanse. Bo protestowaliśmy przeciwko ALDI, ale kto jeszcze się trzyma w swoim bojkocie (ja owszem)? Bo EMPiK jest bardziej kolorowy od antykwariatu, a przy okazji można opędzlować oscypka na pasażu, ale poziom czytelnictwa w Polsce jest, niestety, w miarę stabilny i lokuje się na poziomie ok. 40%. Czyli, że około 40% Polaków czyta w ciągu roku przynajmniej jedną książkę (9% czyta książek 7 i więcej). Według raportu Biblioteki Narodowej w roku 2017 aż 62 procent rodaków nie przeczytało ani jednej książki. No to o czym my mówimy? Ktoś z nas chciałby spróbować utrzymać się z prowadzenia antykwariatu? Do kogo jeszcze zatem możemy mieć pretensje?
Rozumiem tęsknotę i sentyment (choć próbowałem ostatnio wina marki wino i to już jednak nie jest to samo) i wydaje mi się, że niosą jakiś tam plon. Że coraz częściej korzystamy z kin studyjnych (z powodów dokładnie odwrotnych do tych, którymi skusiły nas multikina), że kupujemy płyty winylowe (skoro płaczemy za kasetami z Remixu – gdzie są nasze walkmany?), że wybieramy wszelkie zapiekalniki, zamiast makdonaldów albo pijemy piwa rzemieślnicze. I może jest w tym jakaś nuta snobizmu, na którą nie wszystkich stać, ale być może kiedyś wszystkie wymienione w akapicie pierwszym obiekty wrócą ze zdwojoną mocą. Póki co jednak doprowadziliśmy do ich upadku i zwyczajnie je zabiliśmy…
A kto jest bez winy… …eeeee… …bez sensu…
#PrzeglądDąbrowski grudzień 2018
overek
Ars Bajka było
fajnie było ale nie ma
Teraz piszmy nową bajkę,
a nie wciaż w stylu
” smutek w sercu moim mieszka
i tak gryzie mnie jak weszka
gryzie dusze moją biedną
o co to już wszystko jedno …..
ten co to na pisął też był aczkolwiek nadal da się lubić
uśmiechu , bez pośpiechu?