Jakiś miesiąc temu (delikatnie zlalalowani) wracaliśmy sobie z kolegą Ardianem z koncertu w Fabryce Pełnej Życia i wpadłem na taki pomysł, że podzielę się refleksją, jak to dobrze, miło i bezpiecznie czuję się w swoim mieście. Że często zdarza mi się wracać nocą z różnych miejsc do domu. Piechotą. Bo lubię iść przez Dąbrowę różnymi dróżkami, zamiast jechać tramwajem, autobusem, taksówką. Rozglądać się na boki, poznawać zakamarki. Oczywiście, że na wszelki wypadek omijać nocne sklepy i niektóre osiedla, czy „nielegalne zgromadzenia”. Nigdy nie dostać po ryju (naprawdę mimo czterdziestki i często dość niezorganizowanego trybu się włóczenia – jakoś mi się nie zdarzyło). I chciałem też napisać, że jest dobrze, że wystarczy wybierać dobre ścieżki, nie krzyczeć zbyt głośno i nie szukać zaczepki. Bo wiadomo przecież, że są takie rewiry, gdzie lepiej się po prostu nie zapuszczać. W każdym razie – czuć się dobrze i bezpiecznie…
Niestety… Jakoś pod koniec maja na ulicy Kościuszki został pobity, wracający z pracy, mieszkaniec naszego miasta pochodzący z Bangladeszu. Tydzień później zaś zmarł chyba najbardziej pokojowo nastawiony do świata człowiek, jakiego miałem szczęście poznać. Robert Brylewski się nazywał. I choć stało się to co prawda w Warszawie, to powodem tej absurdalnej i bezsensownej śmierci była agresja i ciężkie (niemożliwe do wytłumaczenia i zrozumienia!) pobicie dokonane przez jakiegoś bandziora. I nagle przestało mi być tak fajnie, miło oraz różowo… Bo nagle zrobiło się szaro, ciemno oraz po prostu beznadziejnie… I przestałem tryskać optymizmem i poczuciem bezpieczeństwa. Pewnością, że nic się nie stanie i wszystko – jak zawsze – będzie dobrze. Swobodą i zawadiactwem…
Nie wnikam już (choć, oczywiście, w internecie rozpętała się na ten temat dyskusja), czy do pobicia mieszkańca Dąbrowy doszło na tle rasistowskim, czy dlatego że ktoś świętował awans piłkarskiej drużyny (doprawdy – świetny pomysł na świętowanie – „Ale wspaniały wieczór! Jest cudownie! Pobijmy sobie człowieka”). Po pierwsze – mam nadzieję, że prokuratura dokładnie to ustali; po drugie – jakie to ma tak naprawdę znaczenie? Pobity został CZŁOWIEK. Może ze względu na swoje pochodzenie, a może po prostu dlatego, że znalazł się „w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie”. Ostatnie sformułowanie biorę w cudzysłów, bo tak naprawdę uważam je za zwykłą bzdurę. Co znaczy bowiem w tym kontekście „niewłaściwy czas i miejsce”?! Prawda jest taka, że jedną z głównych ulic miasta wracał facet z pracy(!) i napotkał (na bank) pijanych, czy naspidowanych, prawdopodobnie wracających z dni miasta bandytów, których jedynym orężem była piącha.
Nigdy nie rozumiałem agresji. Biłem się tylko raz w życiu. Z takim jednym Rafałem w podstawówce, w klasie bodajże trzeciej czy czwartej. Dusiliśmy się pod tablicą, ale na szczęście weszła Pani i nas rozdzieliła. Mieliśmy jakieś 8/9 lat i pewnie nie byliśmy zbyt mądrzy. Może jakoś się usprawiedliwiam, ale czym innym jest bójka dwóch gówniarzy, a czym innym cios wymierzony przez jednego (dorosłego i świadomego) człowieka w kierunku drugiej istoty. Ten ostatni to przecież nic innego jak wyraz debilizmu, zwyrodnialstwa lub zwyczajnej słabości. Człowiek uderza i maltretuje drugiego, bo jest idiotą, bandytą lub po prostu nie ma nic innego światu do zaoferowania. Czyli nie ma nic do zaoferowania w ogóle (bo niby co to jest za oferta?).
Przypomniałem sobie, że kiedyś zadałem jednemu (bardzo dużemu) gościowi jakieś pytanie, a ten natychmiast wyskoczył do mnie z pięściami. I tylko interwencji Przyjaciela zawdzięczam fakt, że nie zostałem wtedy pobity. Przyjaciel ów stwierdził potem, że mój błąd polegał na tym, iż do tej pory prawdopodobnie nikt nigdy pytania żadnego kolesiowi nie zadał. Był zbyt silny, ważny i poważny, żeby móc wzbudzać jakiekolwiek wątpliwości. Strach jedynie wzbudzał. I tak zwany respekt miał na dzielni. I dlatego został zaskoczony tym moim pytaniem. A jak został zaskoczony, to się rozsierdził. A jak się rozsierdził, to się rzucił do bicia.
Jest zatem agresja tak naprawdę wyrazem jakiejś ogromnej słabości i kompleksów. Oczywiście, wiem, że będą i tacy, którzy zaprzeczą i powiedzą, że to pokaz siły. Pomińmy na chwilę fakt, że kompletnie nie rozumiem, czemu jakiekolwiek pokazy siły mają w ogóle służyć (no bo o co tu chodzi? gramy w coś ze sobą bez przerwy, cały czas rywalizujemy, chcemy pokazać, że jesteśmy lepsi od innych?), bo zawsze wydawało mi się, że w spotkaniu z drugim człowiekiem chodzi o tegoż człowieka poznanie, dowiedzenie się od niego czegoś nowego, wysłuchania jego historii, współpraca, wzajemny szacunek i – tak! – miłość. Pomijając jednak ten aspekt (choć tak naprawdę to pominąć się go nie da), jeśli czyjąś jedyną siłą ma być siła fizyczna, to oznacza, że ma on słaby rozum. Bardzo, bardzo słaby. Albo może nie umie go używać.
No coś za coś. Jedni są dobrymi matematykami, jedni filozofami, jedni odnajdują się w stolarce, a jeszcze inni w aktorstwie. Uzupełniamy się. I to jest dobre. I to jest najlepsze na świecie. Jeśli jednak ktoś nie ma nic poza siłą fizyczną skierowaną przeciwko drugiemu człowiekowi – najczęściej, oczywiście!, temu, który jest słabszy (bo go to w ogóle nie interesuje, bo chce spokojnie przejść obok) to – w moim odczuciu – nie jest nikim wartościowym. Gdyż jest tylko bardzo małym i bardzo słabym człowieczkiem. Człowieczkiem złym. Ludzikiem, który nie zasługuje na nic innego, jak na pogardę. I izolację.
Tak, wiem… Pewnie jestem niesprawiedliwy. Pewnie powinienem brać pod uwagę tzw. czynniki (wychowanie, sytuacją materialną, dysfunkcje środowiskowe, umiejętność oceny sytuacji, niekorzystny biometr, czy jakieś tam inne kryteria), ale prawdę – jak zwykle zresztą – wypowiedział kilkanaście lat temu Kazik śpiewając, że „może bardzo wielu nie zrozumie tych słów, ale nie ma litości dla… [i tutaj się rymuje]”. I w sumie to do tego właściwie powinienem sprowadzić swoje krótkie i pewnie powierzchowne rozważania.
Aha! Jednak wrócę do tego pytania – jak się Państwu wydaje, czy pobity Banglijczyk/Polak/dąbrowianin jest ofiarą nienawiści na tle rasowym?
Gdyż moim zdaniem jak najbardziej owszem… Jest…
Każda agresja ma podłoże rasowe.
Skierowana jest przecież przeciwko rozumnej rasie ludzi…
( #PrzeglądDąbrowski czerwiec 2018, w wersji papierowej – ze względu na objętość – ukazała się wersja lekko skrócona)