Z okazji czerwca nastąpił wysyp wszelkich pikników i festynów. Trochę że niby Dzień Dziecka, a trochę że wybory i wiadomo, że te dzieci to tak naprawdę tylko taki pretekst.
No i mam taki wniosek (formalny), że puszczanie rzeczonym dzieciom Zenka Martyniuka oraz pochodnych i równoczesne wmawianie im, że to jest świetne, super i nie ma właściwie fajniejszej muzyki („śpiewamy, tańczymy, przecież wszyscy znamy, jest cudownie!”) powinno być jednak prawnie zabronione.