Jest fascynacja literami, pisaniem („wesołh śfiont”) i w ogóle. Tymczasem jednak wzięła Iga jakiś katalog i snuje opowieść jakąś. Że niby czyta. Cuda, wianki, księżniczki, czarownice, wszystko. No i tak leci z tą opowieścią leci, w pewnym momencie Robert wskazuje jakiś autentyczny wyraz i:
– A co tu jest napisane?
Wzrok pełen dezaprobaty:
– Mógłbyś nie przeszkadzać? Nie widzisz, że czytam?