Mamy taki sklep nieopodal, w którym, użyjmy eufemizmu, brzydko pachnie. Taki zwykły, osiedlowy. Najprostsze towary (z naciskiem na płynne). W związku ze wspomnianą przypadłością nazywamy go tak, a nie inaczej.
Ola:
– Idę z psem i do „Śmierdzącego”. Kupić coś?
Iga:
– Do jakiego śmierdzącego? Do McDonalda?
* ojciec jest dumny. bo Iga uprzedzona
Shaak Ti
świetne jak zawsze. :)))