Każdy rodzic ma jakieś ograniczone zasoby cierpliwości i siły wewnętrznej. Moje zostały wyczerpane po 96 godzinach przebywania z moimi dziećmi praktycznie non stop. Wieczór, ciągnę resztką sił. Psyche mi klapło, zamiast mózgu mam raczej galaretkę. Antoni raczył był ząbkować (chyba), skończył wyć (po 2 godzinach) i padł. Iga, zasysając smarki, udaje, że usypia. Marzę tylko o tym, żeby opuścić sypialnię i strzelić sobie w łeb.
– Zamknij oczy.
Ostentacyjnie odwraca się plecami i gada do ściany.
– Igieła, zlituj się. Mam dość.
Nuci coś pod nosem.
– Słuchaj. Jeżeli-w-ciągu-trzech-minut-nie-przestaniesz-wierzgać-to-stanie-się-jakieś-nieszczęście. Liczę DO-TRZECH…RAZ….DWA…..
Odwraca się i patrzy na mnie uważnie:
– No weź. Zaraz się przestraszę, czekaj chwilę.
Wypuszczam ze świstem powietrze. Iga otwiera paszczę:
– A pamiętasz, jak kiedyś, jak Antka nie było, mieliśmy w pokoju taką wieeeelką lampę wiszącą? Taką kolorową. I tak wisiała pod sufitem…
Brak mi argumentów. Ale mówię:
– Pamiętam. No i co?
– Nic. Tak cię chciałam tylko pocieszyć.
– Zamknij oczy.
Ostentacyjnie odwraca się plecami i gada do ściany.
– Igieła, zlituj się. Mam dość.
Nuci coś pod nosem.
– Słuchaj. Jeżeli-w-ciągu-trzech-minut-nie-przestaniesz-wierzgać-to-stanie-się-jakieś-nieszczęście. Liczę DO-TRZECH…RAZ….DWA…..
Odwraca się i patrzy na mnie uważnie:
– No weź. Zaraz się przestraszę, czekaj chwilę.
Wypuszczam ze świstem powietrze. Iga otwiera paszczę:
– A pamiętasz, jak kiedyś, jak Antka nie było, mieliśmy w pokoju taką wieeeelką lampę wiszącą? Taką kolorową. I tak wisiała pod sufitem…
Brak mi argumentów. Ale mówię:
– Pamiętam. No i co?
– Nic. Tak cię chciałam tylko pocieszyć.
DOBRANOC
matti_m
na początku się bałem, bo żona kazała mi przeczytać wasz blog, ale jestem bardzo miło zaskoczony bo to chodzi z naszymi dzieciakami
basia bond
no i jak tu sie nie smiac? no jak?:)
aguti
Wczoraj przeczytałam cały blog od dechy do dechy. I popłakałam się ze śmiechu. Dzisiaj tez zresztą:) Igieła jest debeściak:))