Zielony gościu, prosimy wejdź

 W piątek spełnienie marzeń. Ubieranie choinki. I jest. Stoi. Świeci. Regularny odlot.

 I się budzimy na drugi dzień. Koło siódmej jakoś:
 – Iga, litości, jest sobota. Może byśmy jeszcze z pół godziny pospali chociaż?
 – Nie. Chodźmy do dużego pokoju.
 – Po co?
 – Sprawdzić, czy choinka jest.
 – Założę się, że nic się od wczoraj nie zmieniło. Ale jak chcesz, to idź  i sprawdź.
 Idzie.
 Po chwili:
 – Tato!!!! Tato!!!! Chodź!!!!
 – Po co? Nie ma?
 – Lampki trzeba zaświecić.
 Się idzie, się zaświeca, się wychodzi. Człapie. Ku łazience chyba.
 I się słyszy takie odgłosy. Szurania, szamotania, szeleszczenia. W ten deseń.
 Więc się wraca.
 – Igieła? Ale czemu ty szarpiesz tę choinkę? Wywrócisz ją.
 – Weź przestań. Ja się z nią witam.
 – acha.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *