…tak, wiem. jestem złośliwy…
…tak, potwierdzam. zarówno mecz wczorajszy, jak i pozostałe, nie zmienił mojego życia. nie dało się jednak całkowicie uciec. nie było zresztą sensu….
…Gosia mówiła, że ktoś zadedykował „swoją sesję jogi naszej reprezentacji”.
…wczoraj widziałem kolesia w takiej szacie powłóczystej i zwiewnej, od szyi do kostek, w kolorach Najjaśniejszej.
…przez tydzień można było bez konsekwencji łazić nocą po osiedlu, być pijanym i się drzeć (flaga mile widziana).
…podobno msza się w moim mieście odbyła w intencji zwycięstwa. nie wiem – czy chodziło o konkret czy w ogóle jakiegokolwiek.
…i tak dalej, nie ma co się rozwijać, wszyscy znają…
…dziś obudziło mnie darcie za oknem. „Polacy!!! daliście dupy!!!”.
…jedenastu jakichś kolesi, o których jeszcze wczoraj mówiono „my” i „nasi”, dziś stanie się obiektem szyderstw i wieszania psów. i, co oczywiste, dziś znowu to będą jacyś kolesie. „ONI”.
…oni dali dupy. oni nie wyszli z grupy. a przecież mieliśMY grać w finale.
…pozostało ściągnąć z balkonów i samochodów reklamy piwa tyskie i sklepu Biedronka. a potem popomstować sobie jeszcze na „jebanych knedli”, którzy wczoraj byli „naszymi braćmi Czechami”.
…pozdrawiam wszystkich rodaków.