…od kilku nocy włóczymy się z Gołym po Dąbrowie. rowerami. po Pogoriach najczęściej i innych zakamarkach. fajnie jest. jaram się, jak nie wiem.
…tym spokojem (bo godziny są takie, że nie napotykamy raczej nikogo).
…tymi Pogoriami wszystkimi i warunkami przyrodniczymi. bo naprawdę świetne to są miejsca. zarówno te przystosowane do rowerowania, asfaltowe, jak i krzaki, ścieżki, zakamarki. naprawdę – wyjątkowo i elegancko. za dnia staram się ich nie oglądać, bo tłum mnie z reguły nie pociąga i nie napawa.
…jesienią (ulubiona pora roku Igi) się upajam. i księżycem w pełni. albo jak już go ubywa.
…jaram się (zakupionym od Mali) składakiem. bo to mój ulubiony rower. najfajniejszy, jaki miałem. leciutki, posuwisty, zwrotny, ułożony.
…przyjaźnią i zjebaniem Wojtka się cieszę najbardziej i jak nikt. bo to kawał francy czasami/często, charakter ma niełatwy (delikatny jestem) i nie zna się na konwenansach (co akurat też podziwiam i skrycie zazdroszczę), ale kocham go. właśnie za to wszystko i za jeszcze więcej (m.in. poczucie humoru, często wisielcze i pełne dystansu). ale najbardziej chyba za to, że dobrym jest człowiekiem. czasem może (zwłaszcza jak się z zewnątrz patrzy) zbyt pochopnym, ale dobrym. bardzo. …i (jak wspomniałem) pierdolniętym dość mocno. w sposób taki, co uwielbiam…
… długo mógłbym długo jeszcze… …o przyrodzie, przyjaźni i rowerze.…
…generalnie uszczęśliwiam się (zwłaszcza, że ponieważ pracuję na 1/2 etatu w środy mam na 13:45, a w piątek w ogóle nie mam i w związku z tym nie muszę się z niczym spieszyć, a zdążam). jest dobrze. zawsze jest.
…łyżka dziegciu (bo, oczywiście, być musi).
…mówienie o tym, że w Dąbrowie są ścieżki rowerowe, to ściema i mijanie się z prawdą. moim zdaniem mamy tutaj raczej trasy spacerowe (spacerowo-rowerowe), ale ścieżek, takich z prawdziwego zdarzenia – brak. bo mogę sobie pośmigać na rowerze po lesie, nad jeziorem, etc… …ale – nie mam wydzielonej dróżki, która poprowadzi mnie (dajmy na to) z Gołonoga (przez Centrum) na Mydlice. muszę jechać chodnikiem lub ulicą, a ścieżkę rowerową wyobrażam sobie tak, że mogę nią cisnąć nie przejmując się ani samochodami, ani pieszymi. mam swój odrębny pas i wiatr we wąsach (to była płyta!).
…tak, wiem, jest ten kawałek od Plastyka do „Źródełka u Lutka”, ale – to jednak (jeśli o mnie chodzi) za mało. zwłaszcza, że donikąd mnie to specjalnie nie prowadzi…
…a ścieżki rowerowe to są na przykład we Wrocławiu…
…kurcze, fajne jest to miasto i uwielbiam (nienawidziłem kiedyś potwornie). podoba mi się kierunek działań (choć wydaje mi się po cichu, że za dużo jest reprezentatywności, za mało myślenia o prawdziwych problemach społecznych; nawet ja to robię w tym wpisie).
…tak czy inaczej – chcę od niego dla siebie i od siebie dla niego jeszcze więcej…
…żeby było jeszcze fajniej…