Urobos 2009

…stoję w urzędzie. w dziale spraw meldunkowych, ewidencji i takie tam. no i przede mną pan.
…pan trzyma w dłoni kartkę, druczek taki, że ktoś tam się wymeldowuje. i pan zwraca się do pani, która znajduje się z drugiej strony lady:
– dzień dobry. tu mnie sąsiadka prosiła, żebym podał. to jest druk wypełniony o wymeldowaniu. wszystko jest – podpisy, numery dokumentów, dane i takie tam.
– ale to czemu sama nie przyjdzie?
– bo jest w anglii. ja teraz u niej byłem i prosiła mnie, żebym to podał.
– ale to nie da się tak.
– to jak to trzeba?
– no sama musi to przynieść.
– ale jej nie ma. w anglii jest.
– to musi przysłać.
– ale przeze mnie przysyła.
– ale to nie… pocztą musi. albo osobiście.
– to jak teraz?
– no pan jej musi wysłać ten druk i ona go nam stamtąd przyśle.
– ale no to po co ma przysyłać, skoro ja już jestem i mogę podać pani od razu, na miejscu.
– nie, nie, nie. to ta pani musi osobiście przysłać.
– ale ona przysyła osobiście. przeze mnie.
– ale musi pocztą osobiście. żeby pieczątka była na kopercie. z tej anglii czy tam skądś…
– aha. rozumiem…

…i pan odchodzi, a ja…
…ja miałem tylko poprosić o numer pesel (jako że dziecko mi do narodu zapisano). zamiast tego z moich ust wydobywa się słynny dźwięk:
– YYYY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *