…pewnie sobie znowu narobię wrogów, trudno…
…zacznę od tego, że kompletnie, ale to bardzo kompletnie nie zgadzam się z powiedzeniem, że o gustach się nie dyskutuje. otóż – w moim mniemaniu się dyskutuje i to jak najwięcej. jakby się o gustach nie dyskutowało – po pierwsze byłoby nudno, po drugie nie poznawalibyśmy się nawzajem i po trzecie – w ogóle by nie było sensu rozmawiać.
…”przejdźmy jednak do ad rem” – jak mówił wiadomo kto…
…na znanym profilu społecznościowym wyskoczyła dziś na mnie strona dąbrowskiego artysty Mariusza Kalagi (ze swoim rozbrajającym hasłem – „muzyka na każdą okazję”). żebym ją polubił. nic z tego.
…niestety i z całym szacunkiem – jak już pewnie wiecie, nie znoszę tego sformułowania, bo po pierwsze jest swoim całkowitym zaprzeczeniem, a po drugie z reguły zaraz potem pojawia się słowo – „ale” nie polubię. jestem przeciwnikiem chwalenia muzyki czy jakiejkolwiek innej twórczości tylko dlatego, że a) artysta mieszka w moim mieście, b) jest moim znajomym albo znam go z widzenia, c) przyjaźnimy się.
…żeby nie było niedomówień i niejasności, bardzo chcę powiedzieć o konkretach. nie tych odległych (i w związku z czym bliżej nieokreślonych typu Piotr Rogucki i cała jego pseudometaforyka), ale właśnie najbliższych. z podwórka. bo mam dość poklepywania się po plecach i obgadywanek za nimi. na przekór i niepopularnie chciałbym najzwyczajniej przełamać środowiskowe milczenie. podoba mi się też wers kawałka Grubego – „przepraszam, że ze mnie taki alien i nie wspieram sceny lokalnej”…
…nie podoba mi się muzyka pana Kalagi, uważam, że są to szczyty wieśniactwa, bardzo się cieszę, że ostatnio nie było pikniku kantry i nie chwalę się tą twórczością znajomym niemieszkającym w Dąbrowie.
…nie podoba mi się pop Przemka Smolarskiego (choć bardzo go lubię, bo jest naprawdę świetnym i dobrym kolegą), bo tak wyobrażam sobie kicz. z podobnych powodów nie lubię zespołu OSSA (ale nic nie mam do tworzących go muzyków, a z Alkiem graliśmy przecież w grzybiarzach).
…nie kupuję Dawida Podsiadło (szanuję drogę i myślę, że jest to na poziomie), bo to nie moja bajka i nudzę się w okolicach refrenu.
…jeśli chodzi o inną półkę, to nie jaram się na przykład zespołem THAW (chociaż kocham Lichego, a resztę składu poważam w sposób taki że bardzo), bo najzwyczajniej na świecie pewnie go nie rozumiem i „nie przewierca mnie na wskroś”. przepadam za Damianem Krępą, nie dam rady wysłuchać całej płyty Bas Tajpana (głównie ale nie tylko gdyż rege). Michał Maślak jest artystą niebywałym i niemożliwym, ale nie padam na twarz przed każdą jego inkarnacją.
…i tak dalej…
…jeśli ktoś się teraz na mnie obrazi, to w sumie nie mój problem, tylko jego. liczę jednak na rozsądek. trawestując przezywanki z podstawówki – „kto się obraża, ten głupi”. bez całego szacunku…
…pamiętam, był taki czas, że nie dawałem rady Naturalom i mój przyjaciel Wojtek doskonale zdawał sobie sprawę, dlaczego nie przychodzę na koncerty (nota bene jak kiedyś – po latach, zmianach personalnych i repertuarowych – poszedłem, to zmieniłem zdanie, bo się okazało, że „im więcej rege tym mniej”) i nie zakłóciło to w żaden sposób naszej relacji.
…podobnie rzecz ma się z innymi działaniami artystycznymi. nie padam na kolana przed fotografiami, obrazami, rysunkami, tekstami, wierszami i wszelkimi działaniami artystycznymi ludzi, tylko dlatego że ich znam (chociaż bardzo lubię Jarka i Adama, nie śmieszy mnie na przykład kabaret DNO i wcale się tego nie wstydzę; nie podobają mi się też bezwarunkowo wszystkie (w sensie, że część mi się podoba, a część bardzo nie) obrazy, grafiki i inne prace moich koleżanek i kolegów z pracy; no nie podobają mi się i nic w tym przecież złego!).
…jaram się i to bardzo, że ludzie działają, cieszę się i jestem szczęśliwy (że nie siedzą teraz przy kompie jak, żeby daleko nie szukać, ja). że mają swoją pasję, że w ich życiu dzieje się COŚ. to jest nie do przecenienia. z drugiej strony – nie ma takiej siły, która zmusi mnie do tego, żeby podobała mi się twórczość moich przyjaciół, tylko dlatego, że są moimi przyjaciółmi. twórców regionalnych, tylko dlatego, że trzeba wspierać kulturę lokalną. no błagam!
…działa to, oczywiście, w drugą stronę. rozumiem na przykład krytyczną opinię (niejednego) Michała czy Kamila na temat na przykład „Pieniędzy” (bo wiem, że w mniemaniu wielu osób jest to regres). nie oznacza to równocześnie, że nagle przestanę z Michałem czy Kamilem rozmawiać. byłoby to z mojej strony – co najmniej – nierozsądne. żeby nie powiedzieć głupie.
…myślę sobie, że powinniśmy odcinać (jakimś ostrym narzędziem) „twórcę od tworzywa”. tylko wtedy możemy jego dzieło odebrać w pełni i bez zahamowań. bez podstekstów i przede wszystkim – bez ograniczeń…
…miałem taki przypadek ze Świetlickim. kilkanaście lat temu. nie znosiłem, nie trawiłem gościa. jak mi inny Marcin puścił „ogród koncentracyjny”, to wyszedłem. jak trafiał do mnie wiersz podpisany Świetlicki, nawet czytać mi się nie chciało. …pewnego razu znalazłem kartkę z tekstem („McDonlads”), bez nazwiska poety. umarłem i chciałem natychmiast przeczytać, wszystko, co koleś napisał. i nagle się okazało, że to autor mój znienawidzony. stan na dziś jest taki, że przeczytałem i wysłuchałem, ile się dało. i pobieram niemal(!) w każdej postaci…
…zaraz mi pewnie ktoś napisze, że grzebię kijkiem w mrowisku albo poleci mi film „Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi”. zaryzykuję. sztuka jest (moim przynajmniej zdaniem) po to, żeby wzbudzać w nas emocje, żeby poruszać (ja najbardziej lubię, jak mi daje w pysk i nie mogę się potem pozbierać), żeby o niej dyskutować i ją oceniać. pobudzać do dyskusji…
…przyjaźń zaś i w ogóle relacje międzyludzkie nie polegają na poklepywaniu się po pleckach i hipokryzji, a na czymś wręcz odwrotnym.
…tego trzymał się będę, czego i Państwu życzę…