Co jakiś czas ten i ów mi mówi, że jak taki jestem cwaniak, to niech napiszę w „Przeglądzie” o czymś, co jest niewygodne. I tematy od razu podaje. I czy ja nie widzę i nie wiem, co się dzieje w Dąbrowie, a o czym trąbi opozycja? To ostatnie akurat nie jest dla mnie żadnym argumentem, bo tak się niestety składa, że o każdej jednej opozycji (na każdym jednym lewelu i w każdej skali) mam jedno zdanie, a mianowicie, że zawsze chodzi jej tylko o przejęcie władzy i obsadzenie stanowisk swoimi ludźmi. Czyli mówiąc w skró- cie – chodzi im o stołki. No, nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, bo przecież każda opozycja, jak już zostaje władzą, obsadza i otacza się tymi, którym ufa i którzy z nią byli. Normalne, trudno się dziwić. Z tego prostego (a może prostackiego) rozumowania wychodzi mi, że opozycja i władza są do siebie pod tym względem bardzo podobne (i tylko czasami zamieniają się miejscami). Nic nie poradzę, że myślę w ten sposób, korzenie mam jednak anarchistyczne. Albo czasem ktoś powie – „no, ale ty przecież nie napiszesz, bo już jesteś po ICH stronie, już cię kupili” (wkurza mnie to pewnie tylko dlatego, że tak bardzo nie lubię podziałów). I czy naprawdę wszystko mi się w Dąbrowie Górniczej podoba? Jest to o tyle ciekawa sprawa, że znowu – każdy widzi to, co chce. Bo na przykład po ostatnim tekście o Dniach Miasta dostało mi się, że jestem stary, że marudny i czy mam depresję może? Otóż nie jest to jakaś chęć udowadniania, ale tak się składa, że nie podoba mi się (między innymi) akcja pod tytułem „Aqua Park – Nemo Wodny Świat”. A nie podoba mi się, bo jest bardzo podobna do akcji pod tytułem „Telewizja Polska”. Skąd te wnioski? Porównajmy, czy to nie jest zbieżne? Ile znacie osób, które z obydwu tych instytucji korzystają? Ja niewiele. Bardzo niewiele. Najpewniej wynika to z oferty, która jest po prostu kiepska i niezmienna od lat. Jaka jest telewizja wszyscy chyba wiemy. A „Nemo”? Pamiętam, jak byliśmy z kumplami sprawdzić aqua park zaraz po otwarciu i kupiliśmy dwugodzinny bilet. Po 45 minutach stwierdziliśmy, że nie ma co robić i wychodzimy. W ciągu ostatnich lat byłem może ze dwa razy z dziećmi. Wrażenia mam takie same, jak te z początku istnienia. I może się mylę, ale wydaje mi się, że osobami, które korzystają, są głównie rodziny z małymi dziećmi, a w ferie młodzież szkolna (bo ma za darmo). Po 30 minutach – nuda. I TVP i „Nemo” mają problemy finansowe. „Telewizja” od lat usilnie próbuje przecież rozwiązać sprawę abonamentu. Z „Nemo” jest podobnie. Nie zarabia, generuje koszty. Co roku więc Rada Miejska przegłosowuje dofinansowanie tego obiektu (czyt. przelanie (sic!) niewąskiej kwoty). Gdyż jest to spółka, której właścicielem jest gmina. No więc skąd pochodzą pieniądze? Ja wiem… Wychodzi mi zatem – a zmierzam już do podsumowania – że jest jeszcze jedna rzecz, która TVP i „Wodny Świat” łączy. Obydwu tym instytucjom życzę albo ogarnięcia się bez mojego udziału, albo całkowitej klę- ski. I najlepiej, żeby któraś z tych rzeczy nastąpiła jak najszybciej. I w tym akurat wypadku jestem dość radykalny. Nie przekonują i nie przekonają mnie argumenty typu – „jest to nierentowne, ale nic nie da się zrobić, zwłaszcza, że nikt nie chce kupić”. Skoro tak jest – uważam, że „Nemo Wodny Świat” trzeba po prostu zburzyć! I nie jest to żadna figura retoryczna, żadna metafora. Mówię całkowicie poważnie. Zburzyć naprawdę. Żeby go tam już fizycznie nie było. Tak, wygeneruje to koszty. Tak, powiedzą – „a nie mówiliśmy”. Tak, wymaga odwagi i determinacji. Ale będzie jednorazowe i wszystko załatwi. Na jego miejsce mógłby pojawić się odkryty basen, otwarty w sezonie (najlepiej z panią w podomce sprzedającą bilety po 5 złotych). Był tam przecież kiedyś, zaraz obok. Nie wiem, może ja jestem głupi, na pewno naiwny, nie znam się na prawie, niuansach, zarządzaniu miastem. Ale jak sobie wyobrażę sytuację, że na przykład kupuję samochód, a on potem nie dość, że nie spełnia moich oczekiwań, to jeszcze pali tyle, że mnie nań nie stać, jest niewygodny i nie wiem właściwie dla kogo, to się go zwyczajnie pozbywam. Bo mi szkoda pienię- dzy, które mógłbym przeznaczyć na coś innego. No nie ma takiej siły, która by mnie przekonała, że jest inaczej. Bo przypomniał mi się wniosek, który uknuliśmy z tymi kolegami po naszej pierwszej wizycie, motto i myśl przewodnia, którą można by umieścić nad drzwiami „Nemo” – „inni mają, to my też”. A to jest naprawdę bardzo słaby powód.
Przegląd Dąbrowski, czerwiec 2017