#niedobrzemi

Zagadka brzmi – co łączy postawienie choinki na Mydlicach, wspólne kolędowanie na różnych dąbrowskich osiedlach i pomalowanie jednej ze ścian Plastyka albo zbieranie na WOŚP? Oczywiście oprócz faktu, że wszystkie te wydarzenia miały miejsce w  Dąbrowie Górniczej. Ktoś odpowie, że połączyły ludzi, inny, że fajne inicjatywy, trzeci… no właśnie… moja obserwacja jest akurat i niestety odwrotna. Czytam i słyszę na przykład coś w tym stylu – „choinka stoi źle, bo po stronie Ludowej, a na Legionów też byśmy chcieli”. Czyli „na Zachodzie bez zmian”. Tak się bowiem składa, że ponad 20 lat mieszkałem na Legionów Polskich i w czasach, kiedy chodziłem do podstawówki, podział był bardzo wyraźny. Wyznaczony ulicą Ludową. Granica bardzo konkretna. My z Legionów często baliśmy się ją przekraczać, ci z Ludowej mieli zapewne podobnie. Róż- nice zniwelowały spotkania w szkole i w klasie, podczas których okazywało się, że „za granicą” wcale nie mieszka swołocz i bandyterka, a zwykli ludzie. Tacy sami jak my. Niestety, podczas wojen osiedlowych przerzucanie się kamieniami ponad Ludową trwało dalej. Niezbyt dobrze i  bezpiecznie poruszało nam się wtedy także po Manhattanie, Kasprzaka, Broadwayu. Co dosyć oczywiste, mieszkańcy tych osiedli niekomfortowo czuli się u nas. Najbezpieczniej było zawsze „u siebie”. Jak widzę, animozje wciąż mają się dobrze. Teraz, oprócz ulicy, dzieli też, na przykład, choinka. Albo ktoś organizuje wspólne kolędowanie. Niezbyt mnie to jara, nie moja bajka, ale OK. Słyszałem, że na Kasprzaka miało miejsce, na Łęknicach, Mydlicach, gdzieś tam jeszcze. I znowu czytam i słyszę komentarze – „Patrzajta! Kolędowanie organizuje, reklamę se robi! ”. I już cały urok przedsięwzięcia pryska. I już gdzieś w tej wspólnocie pojawia się rysa. Pęknięcie. Kolejne podzielenie. Hej, kolęda, kolęda! W ramach światowego projektu „Walls of Connection” (akcji, która w 2017 została realizowana przez „MasterPeace” w stu miastach na całym świecie), na części (niestety tylko) jednej ze ścian dąbrowskiego Plastyka wykonano mural. To znaczy uczniowie i  wolontariusze wykonali. A podkreślę jeszcze, że Dąbrowa Górnicza była jedynym polskim miastem, które wzięło w akcji udział! I co? I  źle. Bo pstrokate, bo figury geometryczne, bo nie pasuje, bo „wcześniej było ładniejsze”. Oczywiście, że o gustach się dyskutuje (powiedzenie, które mówi, że jest odwrotnie, uważam za jedno z najgłupszych), ale bardzo znamienne, że zawsze (wiem, że to truizm) najwięcej mają do skrytykowania ci, którzy nic nie robią. Budynek Plastyka od jakiegoś czasu odstrasza swoim wyglą- dem przechodniów i okolicznych mieszkańców (ostatnio ktoś stwierdził, że „wygląda jak opuszczony budynek”), i kiedy pojawiła się szansa ożywienia i zmiany, pokazania ludziom, że jest tutaj życie, że to dobra i fajna szkoła, i „podejdźcie bliżej, jesteśmy też dla Was” – pierwszą reakcją była krytyka. No to ja się pytam, gdzie ukrywali się ci wszyscy ludzie wcześniej? Czemu nikt nie przyszedł z innym projektem czy pomysłem? Nie zostałby przecież wyrzucony i spuszczony na drzewo. I mogłoby z tego wyniknąć jakieś wspólne działanie. Jest zbiórka na WOŚP. I ona naprawdę nie jest przymusowa. Dobrowolna czyli. Źle. Bo zbierają, bo zbierają w złym miejscu, bo „wspieranie przemysłu śmierci”, bo się afiszują, bo różne inne idiotyzmy. I – oczywiście – moim zdaniem, takie zbiórki w ogóle nie powinny mieć miejsca. Powinno być tak, że nie po to służba zdrowia jest publiczna i opłacana z naszych pieniędzy, żebyśmy jeszcze musieli się składać na sprzęt. I nie powinno być akcji i zbiórek charytatywnych dla ludzi chorych na raka, białaczkę czy cokolwiek. Albo powinno być ich na to stać, albo powinni mieć sfinansowane (bo przecież odprowadzają składki). Najwyraźniej jednak coś szwankuje, prawdopodobnie nie jesteśmy najbogatszym na świecie krajem (bo, że najlepszym i  wybranym, to chyba wiadomo) i co rusz takie akcje mają miejsce. Ale powtarzam – nie ma przymusu. I jak ktoś się nie dorzuca do puszki Orkiestry, Caritasu, Szlachetnej Paczki czy jakiejkolwiek organizacji charytatywnej – jego sprawa, jego wola, decyzja i święte prawo. I nikt nie ma prawa mu z tego powodu czynić wyrzutów. Ale jeśli ktokolwiek przeszkadza i  szczuje – w  moim odczuciu jest złym człowiekiem. Oraz zwykłym burakiem. To jest naprawdę bardzo proste – nie musisz pomagać/śpiewać kolęd/ustawiać choinek/malować murali. Nie musisz nic (choć może fajnie by było się od czasu do czasu spotkać i lepiej poznać). Nikt Ci też nie zabrania wskazywać jakichś lepszych i ciekawszych rozwią- zań. Żeby coś zrobić wspólnie, żeby inni mieli na uwadze także i Twój głos. Czegokolwiek jednak nie zrobisz, nie przeszkadzaj. Bo na pewno Dobra w tym nie ma. PS A może to wszystko wynika także z tego, niestety, że wciąż uczymy swoje dzieci rywalizacji, zamiast współpracy? Bo, jak opowiada mi jedna pani, w klasie jej córki uczniowie (szkoła podstawowa) celowo nie mówią swoim nieobecnym na zajęciach koleżankom i kolegom, co było zadane albo że będzie kartkówka. Tylko po to, żeby dostali złą ocenę i można było na ich tle błyszczeć…

Przegląd Dąbrowski, styczeń 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *