…byliśmy u babci. telewizor na biegu…
…i najpierw uraczono mnie reklamą społeczną, w której kloss mówi, że płaci abonament i że mam być taki jak on, a następnie był odcinek jakiegoś gówna pt. „szkoła życia”, więc wyłączyliśmy odbiornik.
…ja bardzo przepraszam (a właściwie to niezbyt), ale – nosz kurwa mać!
…w dupie mam obietnice jakiegoś pana, który ogłasza do mnie z radia (abonament!), że w telewizji publicznej nie będzie reklam, jeśli/jak zostanie wprowadzona opłata audiowizualna. problemem telewizji wcale nie są reklamy (nie słyszałem, żeby ktoś jeszcze na nie narzekał), a to co pokazuje się pomiędzy nimi.
…tak, o większości wiem tylko „ze słyszenia”, ale, kiedy jestem u kogoś z telewizorem, sprawdzam i opowieści okazują się, niestety, prawdziwe.
…pomijam fakt, że zawsze jak sobie pomyślę, iż w telewizji nic głupszego już wymyślić się nie da, to moje poglądy zostają dość szybko zweryfikowane. i zaraz okazuje się, że można. pomijam fakt, że zlikwidowano dobranockę i kilka(naście, -dziesiąt?) wartościowych programów. pomijam, że niemal wszystko jest na licencji. pomijam setki przykładów, ale…
…odnoszę nieodparte wrażenie, że całą popołudniową ramówkę (czas największej oglądalności?) zdominowały programy, z których jeszcze dwa lata temu wszyscy się nabijali. te wszystkie dziadostwa, które udają (opowiadające o prawdziwym życiu) dokumenty. w których aktorstwo nie istnieje, a toporny styl… …nawet nie wiem, co o nim powiedzieć… brakuje mi wulgaryzmów, ale myślę, że w piekle jest specjalny kocioł dla wszystkich, którzy maczają w tym paluchy.
…bo wina jest niewybaczalna!
…gdyż podejrzewam, że jest spora grupa niczego nieświadomych odbiorców, których się najzwyczajniej na świecie krzywdzi.
…bo proszę sobie wyobrazić, że nie byłem w stanie wytłumaczyć dziesięcioletniej dziewczynce, która przyszła do mnie na zajęcia, że to jest słabe. nie miała kontekstu, porównania. nie widziała różnicy między dobrym, a złym aktorstwem. nie zauważała, że scenariusz jest przewidywalny i schematyczny, a zdjęcia rodem z weselnego filmu. bo nie widziała nic innego, a jej „najlepszy serial na świecie” był życiowy i prawdziwy. bo to wszystko jest przecież naprawdę („zasłaniali im kamerę i nie chcieli, żeby kręcili”).
…pewnie kiepski jestem jak diabli, ale nie umiałem jej przekonać, że to wszystko jest tak potwornie słabe, bez polotu, na najtańszych bazujące instynktach. na lękach i stereotypach.
…przestała przychodzić…
…istotnym jest dosyć, że było to jakieś dwa lata temu, kiedy programy tego typu były dwa czy trzy. w komercyjnych telewizjach.
…a teraz?
…są wszędzie i niemal cały czas (ostatnio moi uczniowie naliczyli koło dziesięciu). dwa lata temu nabijaliśmy się z poziomu „trudnych spraw” i „pamiętników z wakacji”, a dziś spowszedniało nam tak bardzo, dziś jest tego tyle, że zdajemy się nie zauważać spustoszenia, które telewizja cały czas „sieje je, sieje je, sieje je”.
…oczywiście – nic nowego – głupszymi się łatwiej steruje.
…niech nikt mi nie mówi o misji, skoro nawet słowo „transmisja” jest dzisiaj nie na miejscu. skoro nie został nawet trans.
…czytałem jakiś czas temu, że telewizja publiczna ma poważne problemy i może upaść, więc – teraz będzie najgorsze(?) – za chwilę będę zmuszony wbrew swej to coś utrzymywać. gdyż będzie opłata audiowizualna ukryta w opłacie za prąd. to trochę tak, jakby mojej babci wmontowali w czynsz opłatę za to, że w okolicy jest wifi.
…telewizja publiczna ma problemy, więc mam ją uratować. tylko, że mnie naprawdę bardziej zależy na tym, żeby zdechła. nie musi w męczarniach, ale dobrze by było, żeby w miarę szybko…
P.S. Czytam ostatnio pierwsze strony tabloidów (te wystawione na widok publiczny, te dotyczące „bestii/potwora/monstrum”).
…i tak bardzo chce mi się rzygać (dosłownie, bez metafor).
…i dręczy mnie pytanie, czy podżeganie do zbrodni (mam wrażenie, że właśnie z tym mamy do czynienia) nie jest zbrodnią? kto za to odpowiada/odpowie?
…i tak bardzo czuję się brudny.
…a jeszcze bardziej chyba bezsilny…