Makieta na stulecie miasta (2016)

Przeczytałem przed chwilą, że w moim mieście (ponad 120.000 mieszkańców) zamykają szpitalne oddziały (właściwie jeden po drugim) – link
Tak naprawdę nie znam do końca tej sytuacji, ani powodów takiego rozwoju sytuacji (być może jestem na to za głupi i niewiele rozumiem; nie takie głowy rozkładały zresztą ten temat na części pierwsze – polecam blog Pana Grzegorza Jaszczury, z którym światopoglądowo jesteśmy na dwóch różnych biegunach, ale w tym punkcie się chyba zgadzamy link    link ), wkurza mnie natomiast to, że czasem czuję się tutaj, jak w filmie sprzed 40 lat. Nie mogę napisać, że jak PRL-u, bo tak naprawdę nie wiem, jak to było (urodziłem się w 1976, więc mam tylko jakieś mgliste na ten temat wyobrażenie; nawet nie wiem, czy mogę je nazwać wspomnieniem). W każdym razie: z jednej strony bardzo mnie cieszą wszelkiego rodzaju dąbrowskie inicjatywy, rozwój tej wizerunkowej i atrakcyjniejszej strony miasta. Nie ulega wątpliwości, że dużo się tu ostatnio dzieje. Że – może być fajnie w Dąbrowie. Po prostu. Bardzo mnie to cieszy i raduje. Jest szczęście, jest duma… Serio…
Z drugiej jednak strony żadne akcje typu rozdawanie choinek, warzyw, morsujące Pogorie, kolarskie wyścigi, świetnie funkcjonująca biblioteka, ścieżki rowerowe i tak dalej nie przykryją tego, co mieszkańcom powinno służyć, a co funkcjonuje słabo (lub jeszcze gorzej).
No nic nie poradzę na to (mimo, iż z kilkoma osobami z UM czy RM dość dobrze się znam i lubię), że w powyższym kontekście wszystkie te akcje zaczynają niebezpiecznie kojarzyć mi się ze zwykłą propagandą.

(Nie byłbym sobie, gdybym na marginesie nie powiedział, że sama w sobie i bez kontekstu potwornie nie podobała mi się impreza pt. „na stulecie miasta maturzyści tańczą Poloneza” (piątek, 29.01, wieczór, Plac Wolności). Patrząc na to z mojej perspektywy – nie zauważyłem żadnego oraz niczyjego zachwytu. Ani w głosach samych maturzystów, którzy nie są głupimi i bezmyślnymi ludźmi  i nie dość, że widzą w tym wszystkim blichtr i pazłotko (które „ktoś tam na górze sobie wymyślił”), to w dodatku niekoniecznie byli zadowoleni z faktu, że siłą zwalnia się ich z lekcji – zwłaszcza jeśli mowa o przedmiotach, które będą za trzy miesiące zdawać na maturze. Zwłaszcza, że chodzi o próby występu, który tak naprawdę gówno ich obchodzi i wcale nie rajcuje. Ani w głosach nauczycieli (tylko niewielu powie o tym głośno). Zdecydowanej większości akcja kojarzyła się z pochodem pierwszomajowym, brakowało tylko trybuny (choć…  …nie wiem, jak wykorzystano balkon PKZ-u). Smaczku dodaje fakt, że – ponieważ w co najmniej dwóch szkołach odbywały się tego dnia prawdziwe studniówki – w roli maturzystów wystąpili uczniowie klas młodszych (z czym Ci się to kojarzy?).

Wracając jednak do kwestii szpitala. Jak to się ma w ogóle to tych hucznych obchodów stulecia powstania miasta? Konkursy, koncerty, akcje, publikacje i akademie ku czci, a w tle upadek i dziadostwo… Słabe…
Mówiąc wprost: wiem, że jest to bardzo niesprawiedliwe, ale – niestety – w kontekście likwidacji szpitala, wszystkie naprawdę zajebiste i ciekawe akcje (których tylko kilka nielicznych przykładów podałem powyżej), akcje, które robią bardzo fajni i pozytywni ludzie, tracą na znaczeniu. I jest to po prostu na maksa smutne i – poważnie – niemal płakać mi się chce, że niniejszym ukierunkowano moje myślenie w taki właśnie sposób. Że przez działania typu „zamykanie szpitala”, cała ta fajność i aktywność ludzi, która tak bardzo mnie cieszyła i której zawsze i bezwzględnie kibicuję, zwyczajnie usuwa się w cień. Mówiąc jeszcze inaczej: potwornie to jest smutne, że poprzez czyjeś głupie i niszczące działania tyle dobrych i pozytywnych rzeczy usuwa się nagle w cień i traci na znaczeniu. A podejrzewam, że, niestety, sporo mieszkańców Dąbrowy pomyśli właśnie w ten sposób. Bo i ja, i większość mieszkańców potrafimy kupić sobie warzywa albo zrezygnować z darmowej choinki w zamian za dobrze funkcjonujący szpital i opiekę medyczną. Bo sami wyleczyć się nie potrafimy.
Chyba, że jest tak, że władze miasta przeprowadziły prostą kalkulację i wyszło im, że jak się rozda ludziom darmowe jarzyny i umożliwi im bieganie wokół jeziora oraz coniedzielną krioterapię z radnymi w rolach głównych (druga opcja polityczna zajęta jest w tym czasie nadawaniem imion poszczególnym rondom), to nie będą chorować. Ergo: szpital stanie się zbędny.

Muszę to powiedzieć babci…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *