Anarchio-fobia
pank = pająk; bobbudu = Bob Budowniczy.
pank = pająk; bobbudu = Bob Budowniczy.
Cel jest banalny, prosty i przyziemny. Zapisywać, co Blantoni mówi. Oczywiście nie każde słowo (bo wiadomo, że mama, tatat, pam…). Bo zaczyna. Bo kartki się gubią. Bo czas zaćmi i niepamięć. I już.
Oglądamy bajkę. „Mój sąsiad Totoro”. Miyazaki, Japonia, wiadomo. I jest scena, że ojciec wiezie córki na rowerze. Jedna stoi na bagażniku, druga siedzi na kierownicy (czy jakoś tak). Robert: – No i co? Bez kasków jadą i nic się nie dzieje. – Japończycy tak mają.
– Bawimy się w Pocahontas… Ja będę Pocahontas… A ty John… No i, niestety… …jesteśmy Indianami i musimy zapolować teraz na antylopy, żeby mieć różne ciuchy…
– Antek, nie drzyj się tak! Chcesz, żebym miała od tego zapalenie ucha? – Ta… – jedna z dwóch możliwych odpowiedzi. Wybrana raczej losowo. – No coś ty? Taki jesteś brat? Człowieku! Będzie mi się paliło w uchu!
Znowu ten sam ssak w tytule. Trudno. Bo było tak: – Bo Antek mi zasłonia! – Nie mówi się „zasłonia” tylko „zasłania”. – Ale on mi akurat ZASŁONIA!
– RATUNKU!!!!!!!! – okrzyk z pokoju jest nader dramatyczny. – Co się stało? – zapytanie z kuchni (niby) nieadekwatnie leniwe. Ale przecież: – Nic…
– Patrz! Bandaż mam! – A co się stało? – Palec mi zdechnął.