Szacunek dla ludzi ulicy
– Zaton! Zastrasz Antka!
– Zaton! Zastrasz Antka!
– Odłóż już ten zeszyt i idziemy myć zęby. – To nie jest zeszyt! – Tylko? – To jest książka. Tylko jeszcze nienapisana.
– Mamo, Mamo!!!!MAMOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!RATUNKU!!!!!! Wpada do kuchni, głowa uwięziona w różowej kiecce. – Pomóż mi!!!! Pomagam. Stoi chudzina, świeci klatą i z obrażoną miną mówi: – Ta sukienka jest nieludzka.
Antek pechowo zasnął przed obiadem. Mamy skrupuły, ale jeść trzeba. Talerze wjeżdżają na stół. Synu podnosi głowę. Iga: – Oho! Jedzenie wyczuł!
Oglądamy „Muppety w Krainie Oz”. – Mamo? Wiesz, kim jest świnka Piggy? – … – Złą Czarownicą ze Schodów!
Dziadek: – Ja tego nigdy nie lubiałem… – Nie mówi się „lubiałem”, tylko „lubiłem”. …co posłyszawszy, Ola kraśniała i biła blaskiem…
Słyszę głosy za plecami. Często słyszę (te) głosy. Ale tym razem nie rozumiem, bo: – Antek! Nie chcę kiferku! No, ja cię bardzo proszę – weź ten kiferek! – Co ma wziąć? – odwracam się. Antek macha jej przed oczami kefirem.
Czytamy książkę („Matylda”). Jest tam postać (nota bene nauczycielki), która jest bardzo biedna. Żywi się głównie herbatą i chlebem z margaryną. Jako że Iga dosyć słabo jada, wybrzydza natomiast zawodowo, dydaktyzm bierze górę: – Widzisz… Nie ma pani Miodek, co jeść. A ty – „tego nie lubię”, tamtego nie chcę”. A ona? Nie wybrzydza. A … [Read more…]