Pseudoetymologizacja
– A Czarek ma imię podobne do pieczarki.
– A Czarek ma imię podobne do pieczarki.
Znowu lalki rozmawiają. Jedna to podobno facet. I właśnie ona mówi (między innymi): – Przyszłem. A co odpowiada druga? Oczywiście, że: – „Przyszedłem” się mówi!
Zabawa trwa. W roli głównej dwie lalki. Coś się dzieje, akcja jest ogólnie. Jedna lalka skacze, a druga: – Uffffffffffffffff. Udało się. Ale o mały wąs.
Nie chce chodzić Igieła na angielski w przedszkolu. Rytmika, gimnastyka korekcyjna spoko. Angielski nie. Bo nie i już. – Ale możesz powiedzieć czemu? Jest jakiś powód? Konkretny? – 256. raz to samo pytanie. – Bo tam wszyscy mówią po angielsku.
Antoni dopadł gdzieś kasztana i oczywiście od razu zapakował do japy. Iga: – Tato, patrz! Człowiek-kasztan!
– Igieła? A co dzisiaj było w przedszkolu na obiad? – Nic. – spod grzywki patrzy na reakcję, a skoro jej brak, leci dalej – Siedzieliśmy głodni. – Ta? I co jeszcze? – I pani polewała nas wodą. – przerwa – Czułyśmy się jak prawdziwe księżniczki.
Sytuacja jest taka, że wieczór, Antek śpi, Iga obok ogląda bajkę, a w pokoju za ścianą goście goście. Wtem krzyk z pokoju dziecięcego (chciałoby się napisać, że przerywa ciszę, ale ciszy nie było, więc się nie napisze): – Mamo! Tato! Bo Antek nie śpi, tylko beczelnie ogląda!
– Mamo! Skąd oni nas znają? Gdyż Muniek Staszczyk zaśpiewał z głośniczka, że „kto zna Antka, czuje mojrę”. ps. dla niewtajemniczonych – Mojra mieszka z nami i jest psem. Antek też mieszka z nami i jest człowiekiem typu „brat”.
– Antek! Wyglądasz jak mężczyzna!
Idziemy. Iga monologuje. Toczy opowieść. O jakimś kimś. I w pewnym momencie takie zdanie: – No i on szedł jak człowiek. – To znaczy jak? – No jak to jak? Normalnie. Na ludzkich nogach.