Taki los
Rozsypały się jej żelki. Sprząta. Zbiera po jednym. I mruczy: – Jak Kopciuszek…
Rozsypały się jej żelki. Sprząta. Zbiera po jednym. I mruczy: – Jak Kopciuszek…
Wracamy od babci Eli. Pada deszcz. Igielit marudzi: – Mamooooo, pada mi na sukienkę…Mamoooo, mam plamy na sukienceeeee… – Igiełka, no przecież to tylko woda jest. Wrócimy do domu, wyschnie i śladu nie będzie. Minutę później. Bierze rozbieg.Wskakuje w kałużę (brak gumiaków na porządku dziennym). Woda w butach i rajtki mokre do kostek. … [Read more…]
Trwają imieniny babci. W roli mistrzów chaosu – Antek i Iga. W pewnym momencie włazi pod stół, ściąga tam wielki kosz zabawek (po ciotce Agacie). Wyciąga kasę. Łowi ofiarę. Trafia na ciotkę, która, niestety, w imprezie bierze udział średni. Owinięta kocem, cierpi. Bo jak wiadomo, jak nie urok… Iga wyciąga kasę. Magiczne: -Co chce … [Read more…]
– Mamo, a jak byłam na wakacjach, to cały czas piłam coca-colę. – Yhy. Ale wiesz, że to się zmieni? Nie możesz pić codziennie i cały czas coli. – A czemu? – Bo by ci się kości rozpuściły. – I w ogóle – Robek się wtrąca, choć właściwiej byłoby stwierdzić, że się nieświadomie pogrąża – … [Read more…]
Antoni wziął zegarek do ust i memla. – Mamo! On mi ślini godziny!
Ola pozbyła się okularów. Soczewki ma i szpanuje, że może chodzić w słonecznych okularach teraz. – Igieła, popatrz no na mnie. Zmieniło się coś w mojej twarzy? – Nie wiem. – Ale przyjrzyj się. Czego nie mam? – tu następuje baczne się przyjrzenie. – Wiem. Nie masz rzęsów. Chwilę później … [Read more…]
Powróciła z drugiego wyjazdu (z babcią Anią i dziadkiem Andrzejem). – Tęskniłam za wami. – My za toba też. – Tak? – Tak. – A kto najbardziej?
– Ja już umiem sama zakładać piżamę i się wycierać ręcznikiem. Wszystko już umiem zrobić sama. – Eeee. Wszystko to chyba nie. – No tak. Nie umiem przecież prać.
– Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaała! Palec! Palec mnie boli! Aaaaaaaaaaaaaa! – przerwa na szelmowski uśmiech – może odetniemy?
Koronę zakłada. Typu straszne różowo-srebrne, plastikowe dziadostwo na gumce. I ta gumka oczywiście pęka w trakcie. – Szszszszsz, kurcze feliks! Cóż za obrzydliwa koronacja!