Ludzie bez dusz

 Wychodzimy z kąpieli. Zza drzwi łazienki (czyli z pokoju po prostu) dobiega krzyk niejakiego brata. Znaczy – obudził się. I jest głodny. Gdyż zazwyczaj w zestawie.
 Mówię:
 – Oho! Chyba go mama tłucze.
 Następuje kilka sekund napięcia, po czem z takim totalnym przekąsem:
 – No. Na pewno… – szelmowskie spojrzenie – Pałą pewnie.

One Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *