Ludzie bez dusz

 Wychodzimy z kąpieli. Zza drzwi łazienki (czyli z pokoju po prostu) dobiega krzyk niejakiego brata. Znaczy – obudził się. I jest głodny. Gdyż zazwyczaj w zestawie.  Mówię:  – Oho! Chyba go mama tłucze.  Następuje kilka sekund napięcia, po czem z takim totalnym przekąsem:  – No. Na pewno… – szelmowskie spojrzenie – Pałą pewnie.

Dzieciństwo Penelop

Siedzimy w poczekalni. Urocze i pełne wdzięku miejsce. Człowiek od wejścia ma ochotę zacząć wyć. Obsuwa godzinna. Wokół pełno nudzących się, chorych, bardziej chorych i strasznie chorych dzieci. Iga nieswoja, cicha i nieśmiała nagle. Wchrzania czekoladowe flipsy (bo normalnie mnie zwija w środku, jak ma iść na to badanie i staram się jej generalnie życie … [Read more…]