Środek nocy jest. Tak koło 2-3 gdzieś. Budzi się Iga z autentycznym i regularnym płaczem, krzykiem, przerażeniem.
– Co się stało? Igulku. Wszystko w porządku już. Jestem tu. Coś cię boli?
– Nieeeeeeeeeee!
– A co się dzieje?
– Miałam… yyyy… straszny… yyyy …sen…
– Ale już dobrze. Spokojnie, tak? – następuje przytulanie i głaskanie.
– Tak – i spokój rzeczywiście powolutku wraca.
– To co? Śpimy dalej?
– Tak.
Wśród nocnej ciszy:
– Śniło mi się, że Zosia mówiła, że to jest jej spinka, a to przecież ja ją przyniosłam.
robaczek15
😀