Wzięła grzechotkę jakąś badziewną. Walają się po kątach, nawet Mojra już ich nie chce. Wciska guzik. Rozlega się pozytywkowe „lalala”. Patrzy z niedowierzaniem. Przykłada Antkowi do ucha i z drwiącym uśmiechem pyta:
– Elegancka muza. Co nie, brat? Ha ha ha!
Dwa dni później.
Odwiedziny Ukochanego Zatusia i ciotki Agaty. Wychodzą na jaw braki muzyczne ciotki. Otóż, gdy w potęgę internetową rósł niejaki Gracjan Roztocki, ciotka akurat przebywała na jakichś wojażach światowych. Słowem – nie ma pojęcia. Radośnie chcemy ją uświadomić, puszczamy pierwszy lepszy „kawałek”. Agata się zagapia, paszcza niedomknięta, no, nie wierzy po prostu. Liczy, że to dowcip jakiś. Iga napierw grzecznie pyta:
– Czy tam koło ciotki jest ciszej? – i zasiada na kanapie, dalej od dźwięków z telewizora/kompa.
Za chwilę jednak, dość nerwowo:
– Skończ już z tym, tato, dobra?
Awari
zupełnie się nie dziwię…obydwu rzecz jasna.
też nie wierzyłam w Gracjana, podobnie jak wcześniej w Kononowicza i ten jego sweterek.