Chodzi i muli. Że chce od Mikołaja i w ogóle „Kopciuszka z koniem”. I najlepiej do tego jeszcze inne różowe i potworne (z brokatem i całym tym badziewiem) inne księżniczki chętnie przyjmie. To się tłumaczy, że to dziadostwo, że badziewie, a poza tym, nie stać nas i jak kiedyś sobie zarobi, to sobie wtedy kupi. No więc jest decyzja, że zarobi, pójdzie do sklepu i właśnie, że kupi.
Na pytanie Oli, w jaki sposób zarobi, rzuca od niechcenia:
– No, pożyczysz mi przecież, nie?