Po przytulaniu, kołysaniu, zażyciu witamin, syropów i tranu, głaskaniu i myzianiu, opowieści o Aladynie (historie z cyklu:”a tam stał pałac. a w nim sto pokoi. i każdy miał inny kolor. biały pokój, czerwony, żółty… ” i tak do stu kolorów), policzeniu much, historii, za co się przebierze na bal do przedszkola (co najmniej za 3 miesiące), wymyśla nowy powód, żeby nie spać:
– MAMO. BĘDĘ RZYGAC.
Udajemy się zatem szybkim krokiem do łazienki. I pokazując paluchy, oświadcza z dumą:
– To już będą CZTERY rzygania!!!!
Oczywiście żadne rzyganie się nie odbyło, mimo iż instruowała mnie z głową nad muszlą:
– To jest tak, że chwilę trzeba poczekać, wiesz?
Fakt – niestrawności/grypy żołądkowe do tej pory zaliczyliśmy trzy.