Jak zwykle w sobotę rano zanim Robek wyjdzie z psem oraz do sklepu musi sobie trochę do rodziny porozmawiać. Dziś podobnie. Trochę się ubiera, trochę się przechadza, trochę sobie zagląda do lodówki, trochę robi coś tam i ogólnie mu się nie spieszy. Wreszcie Ola:
– No idźże już wreszcie, chłopie!
– To nie jest żaden chłop! To jest mój tata!