Logiczne
Znad miski z kiszoną kapustą: – A jak zjem tę kapustę, to będę miała kiszoną kupę.
Znad miski z kiszoną kapustą: – A jak zjem tę kapustę, to będę miała kiszoną kupę.
– Iga, patrz jaka fajna kołdra. Mama pościel zmieniła. Dotyka wspomnianej kołdry i poduszek: -No jacie przepraszam!
Ni z gruszki, ni z pietruszki: – Nie umiem. Nie umiem! Nie umiem!!! – Ale czego nie umiesz, dziewczynko? – Nie umiem powiedzieć „Wiktoria”.
Mieliśmy w pracy wigilię taką. Pracową. Iga z nami. Na pół godzinki. Białe obrusy, świeczki, serwety, karpie, grzybowa, kapusta, ziemniaczki i cała świetlica szkolna zapełniona. Jest miło. Gdzieś tak w połowie swego posiłku rozgląda się Iga po sali i przemawia. Krótko, ale treściwie: – Smacznego, ludzie!
– A kiedyś, jak byłam mała, to byłam w bajce i tam był taki zamek, i ja do niego weszłam. (tu następuje cisza) – I co? Już? Co było dalej? – Opowiem ci, jak wyjdę.
– Iga, powiedz „A”. – Nie powiem „A”!
Jedziemy. Autobusem. Iga tyłem do kierunku jazdy. I nagle: – Nie dłub w nosie, boś nie prosie… – yyyyyyyyyy. Ale czemu tak mówisz? Do kogo? – Do pana – Jakiego pana? – Tamtego. Z wąsem. …i mnie i panu robi się głupio…
Drapie się. Po ręce. – Swędzi mnie. Chyba mnie ugryzł jakiś koszmar…
– Igiełko? Czy Ty masz zamiar dzisiaj iśc spac? – Niestety nie…
– Boli mnie. – Gdzie? – W środku. – W środku czego? – W środku palca.